Niepokojące informacje z Holandii – brak mieszkań

Przekręt mieszkaniowy - kolejni oszukani Polacy

Ostatnie informacje z Holandii dotyczące własnego M nie napawają optymizmem. Liczba mieszkań socjalnych w tym kraju zmniejsza się z roku na rok. W ciągu 5 lat z rynku zniknęło blisko 100 000 tego typu lokali.

Ilość mieszkań socjalnych w królestwie Niderlandów spada w zastraszającym tempie. W ciągu pięciu lat, od 2013 do 2018 roku, w Holandii jest o blisko 100 000 mniej budynków w tak zwanym sektorze regulowanym. To zaś oznacza, iż z roku na rok powiększa się liczba oczekujących na tego typu mieszkania oraz to, że z racji na coraz ostrzejsze kryteria wielu ludzi dosłownie wylatuje z kolejki.

Z roku na rok coraz gorzej

Wielu analityków przyglądając się informacjom z Holandii odnośnie rynku mieszkaniowego, nie ma złudzeń. Problemy Niderlandów to wynik wielu lat zaniedbań. Jako potwierdzenie tej tezy wskazują to, iż w ciągu całego 2018 roku liczba nowych domów socjalnych spadła do poziomu 12 763 budynków. To oznacza spadek o kilka tysięcy rocznie w porównaniu do lat wcześniejszych, nie mówiąc już o tym, iż planowo stowarzyszenia mieszkaniowe zgrupowane w Aedes chciały, by rocznie powstawało 30 000 mieszkań socjalnych.

Nowe informacje płynące z Holandii wskazują jeszcze na jeden trend. Budynki socjalne na tani wynajem zwykle budowane były również niezbyt drogo. To zaś spowodowało, iż w ostatnich latach zwiększyła się liczba budynków, które są rozbierane lub sprzedawana udziałowcom do generalnego remontu, po którym trafiają na „wolny rynek”. Oprócz tego cześć lokalizacji jest liberalizowana przez korporacje. W praktyce oznacza to już od początku wzrost czynszu, który przekraczając granicę 720 euro sprawia, że lokatorzy nie mogą liczyć na dodatek mieszkaniowy. To zaś powoduje, iż dom staje się niejako poza zasięgiem biedniejszych mieszkańców krainy tulipanów.

Wzrost bezdomności

Te informacje z Holandii nie oznaczają tylko problemów ze zdobyciem własnego mieszkania. Sytuacja ma bowiem dużo gorszy wydźwięk. Wystarczy powiedzieć, iż dane te w dużej mierze współgrają z poziomem bezdomności w Holandii. Ta bowiem od wielu lat w Niderlandach nie dotyczy tylko i wyłącznie alkoholików i narkomanów. Niedobór mieszkań na rynku, wiążący się bezpośrednio z wysokimi kosztami czynszu, czy budowy własnego domu powoduje, iż wielu normalnie pracujących, samotnych Holendrów nie stać na własne mieszkanie. W efekcie albo nie mają możliwości wynajęcia albo zalegają ze spłatami rachunków. Muszą się więc wyprowadzić do tańszego np. socjalnego lokum, problem w tym, że tych praktycznie nie ma. Człowiek trafia więc do długiej kolejki oczekujących. Wtedy, przed bezdomnością mogą go uchronić tylko krewni lub pokątne mieszkanie w wynajętym pokoju u kogoś na stancji.

 

Wizja na przyszłość

Nie jest więc dobrze, a informacje z Holandii, jakie ostatnio przekazują tamtejsi decydenci nie wskazują, by było lepiej. Obecnie w budownictwo uderzyła np. polityka azotowa i ustawa ds. skażenia gruntów. Oprócz tego z racji na popyt wzrosły ceny działek. Podniosły się również koszty życia, co przełożyło się na ogólny wzrost kosztów budowy.  Gdyby tego było mało, społeczeństwo Holandii stale się powiększa, co przekłada się na stale rosnące zapotrzebowanie. Rynek jest więc coraz bardziej obciążany. By jednak nie kończyć tak pesymistycznie, warto powiedzieć o pewnym światełku w tunelu, które nie jest nadjeżdżającym pociągiem. W swoim raporcie Aedes wskazuje, iż do 2021 roku budowlańcom powinno udać się zahamować spadek ilości mieszkań socjalnych. Później zaś powinien nastąpić może niezbyt szybki, ale systematyczny wzrost w tym sektorze.