Mężczyzna wziął zakładników w lokalu w Ede

Mężczyzna wziął zakładników w pubie w Ede

W Wielką Sobotę, na krótko przed świtem, do jednego z lokali gastronomicznych w Ede wtargnął zamaskowany mężczyzna, który wziął jako zakładników kilka osób. Na miejsce przybyła policja i służby ratownicze. Oficerowie ze względów bezpieczeństwa ewakuowali 150 pobliskich domów, wyludniając część centrum miasteczka. Później rozpoczęły się długie rozmowy z porywaczem. Cała akcja na szczęście zakończyła się happy-endem.

Zamaskowany mężczyzna wszedł do Petticoat wczesnym rankiem w sobotę. Lokal w tym czasie był zamknięty dla gości, obsługa sprzątała po zakończonej niedawno imprezie. Drzwi były więc otwarte, wewnątrz znajdowało się czterech pracowników. Napastnik zamknął się z nimi.

 

Zagrożenie

O wyjątkowo groźnej sytuacji została natychmiast powiadomiona policja. Na miejsce ściągnięto antyterrorystów, saperów, jednostki pogotowia i straży pożarnej. Nie znając motywów porywacza, zdecydowano się ewakuować 150 okolicznych domów. Brano bowiem pod uwagę czarny scenariusz dotyczący zamachu terrorystycznego i tego, że zamaskowany mężczyzna może na przykład chcieć się wysadzić lub doprowadzić do strzelaniny.

 

Wezwanie

Gdy policjanci dostali pierwsze informacje o zakładnikach była godzina 5:42. Wtedy to przekazano oficerom również wiadomość, iż porywacz ma przy sobie materiały wybuchowe, którymi rzekomo sterroryzował pracowników. Wiadomość o bombie sprawiła nie tylko, że na miejscu pojawili się wspomniani wyżej saperzy, ale też i zdalnie sterowany robot. Urządzenie to miało posłużyć do zwiadu. W rejonie wprowadzono zaś współdziałanie służb na poziomie GRIP1. Zdecydowano się również wstrzymać ruch pociągów między Barneveld Zuid a Ede-Wageningen.

 

Motyw

Gdy teren dookoła lokalu został ustanowiony strefą bezpieczeństwa, rozpoczęła się najtrudniejsza część akcji. Trzeba było rozpoznać motyw porywacza, jego prawdziwe zamiary i spróbować wydostać zakładników.
Kilka minut przed godziną 11 pojawiła się pierwsza dobra wiadomość. Wstępne rozmowy i całe tło zajścia nie wskazywały, by był to motyw terrorystyczny.

Zakładnicy

Po godzinie 11 pojawiły się kolejne informacje na temat zakładników. Porywacz miał ich początkowo terroryzować rzekomą bombą i nożem. Ich sytuacja nie była jednak tragiczna. Mogli jeść, pić, chodzić do toalety. Nie byli skrępowani. Co więcej, w lokalu działały dalej kamery, monitoringu więc służby mogły widzieć, co się dzieje wewnątrz.

 

Wychodzą

O godzinie 11:20 doszło do pierwszego przełomu. Porywacz zwolnił kilku zakładników. Było to trzech młodych ludzi, którzy z płaczem wyszli z budynku. Do wychodzących z rękami w górze ludzi natychmiast dotarli policjanci, którzy odeskortowali ich w bezpieczne miejsce. Ludziom tym, oprócz traumy, nic nie dolegało.
W środku pozostał więc najpewniej porywacz i jeden zakładnik.

12:30 koniec koszmaru

Mniej więcej godzinę po wypuszczeniu trójki zakładników cała wyjątkowo nerwowa sytuacja dobiegła końca. O godzinie 12:30 z lokalu wyszły dwie osoby. Było to dwóch mężczyzn. Jeden z nich miał kominiarkę na głowie. Obaj szli z rękami do góry. Policja natychmiast do nich dotarła i aresztowała zamaskowanego porywacza.
Pół godziny później, agencja prasowa AFP przekazała: "wszyscy zakładnicy zostali uwolnieni, a podejrzany zatrzymany".

Kryzys został więc zażegnany. Ede nie będzie musiała mierzyć się z traumą i żałobą w Święta Wielkanocne. Policja teraz stara się poznać motyw działań porywacza. Ten nie jest jeszcze znany.

 

Źródło:  AD.nl
Źródło:  Polsatnews.pl