Mężczyzna chciał przejechać ludzi na campingu?
Coś, co dla jednych jest próbą zabójstwa dla innych jest tylko groźbą. Najnowsze informacje z Holandii mówią o sprawie 27-letniego mieszkańca Veghel, który próbował przejechać kilku ludzi i wyrokiem sądu dostał za to osiemdziesiąt godzin prac społecznych.
Campingi i domki wakacyjne to, jak się okazuje, domena nie tylko Polaków. Czasem poważnie nabroić mogą tam sami Holendrzy, chociaż w sprawie tej jest i pewien polski akcent.
Prace społeczne za usiłowanie zabójstwa? Królestwo Niderlandów słynie z dość liberalnego prawa. W tej sytuacji jednak sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Wszystko dlatego, iż to ofiary zgłosiły usiłowanie morderstwa. Sędzia policyjny, zajmujący się tą sprawą, miał w tej kwestii jednak zupełnie inne zdanie i potraktował ją jako groźby i działania ewentualnie zagrażające życiu.
Problem z opłatami
Cała sytuacja miała miejsce 22 maja 2019 roku. Wtedy to obywatel Veghel pomieszkujący na campingu De Maashorst w Schaijk dowiedział się, że właśnie stał się bezdomnym. 27-latek podnajmował domek od Polaków. Sąd nie analizował jednak kwestii, czy było to legalne i na jakich zasadach opierał się cały proceder. Problem w tym, iż najemca nie zapłacił właścicielowi domku. To o tej sytuacji Holender dowiedział się dość brutalnie, gdy właściciel campingu powiedział, iż nie może on tam dłużej zostać.
Wyprowadzka
Jak zeznał sędziemu policyjnemu J. Snijdersowi oskarżony, był on poirytowany, ale niejako pogodzony z losem. Postanowił więc jedynie odebrać swoje rzeczy z domku. Gdy jednak przybył do bungalow, sprawy zaczęły się komplikować. Kilku ludzi miało mu to uniemożliwić, blokując mu drogę. Jak mówił 27-latek, przed domkiem stało pięć osób, które było do niego wrogo nastawione. Oskarżony wspominał podczas procesu: ,,Mężczyzna rozbił szybę mojego samochodu dużą latarką. Byłem sam i bałem się. Będąc w szoku, bardzo szybko odjechałem. Musiałem być jednak twardy i grozić im. To był jedyny sposób, aby nie rzucili się na mnie”.
Co tak dokładnie się stało? Tego sędziemu nie udało się do końca ustalić. Najnowsze informacje z Holandii dobiegające z sali sądowej mówią, iż sytuacja była bardzo mglista. Nawet ofiary mówiące o usiłowaniu zabójstwa plątały się w zeznaniach. Jedna z nich stwierdziła, że podejrzany już gdy podjeżdżał, chciał ich potrącić. Druga zeznała, że kierowca podjechał, wycofał się i dopiero zaatakował. Generalnie z opisu sytuacji wyszło, iż Holender chciał ich obu przejechać, gdy ci nie stali obok siebie.
Po całym incydencie 27-latek miał również grozić jednemu z poszkodowanych, że wróci i podpali to wszystko. Co do tego sąd nie miał wątpliwości, ponieważ w prowadzonym postępowaniu potwierdził to również oskarżony.
Wyrok
Cały proces zakończył się w minioną środę. W swoistej mowie końcowej 27-letni mieszkaniec Veghel stwierdził, iż w tej sprawie był tylko jeden pokrzywdzony. Był nim on sam. Holender miał wybite okno w samochodzie, stał się bezdomnym i trafił do aresztu na trzy dni. Biorąc to pod uwagę, sąd stwierdził, jak pisaliśmy na początku, iż można tu mówić jedynie o groźbach, a nie usiłowaniu morderstwa (gdyby świadkowie zeznawali spójnie, może sprawa wyglądałby inaczej). Dlatego też mężczyzna usłyszał wyrok 80 godzin prac społecznych.