Maseczki ochronne uszyją więźniowie
Maseczki ochronne w Holandii mające przeciwdziałać w rozprzestrzenianiu się koronawirusa w tym kraju, to obecnie dobro bardzo deficytowe. Zwykłe maseczki chirurgiczne, czy nawet te wykorzystywane w przemyśle (maski przeciwpyłowe) są bardzo trudno dostępne, a ich ceny są o kilkadziesiąt razy wyższe niż normalnie. Dlatego też niderlandzkie władze postanowiły, by więźniowie rozpoczęli produkcję masek ochronnych w zakładach karnych.
Braki w zaopatrzeniu
Holandia walczy z epidemią COVID-19. Aby działania te przynosiły pożądane efekty, oprócz poświęcenia tysięcy lekarzy i wyrzeczeń milionów mieszkańców królestwa tulipanów, potrzebne są jeszcze odpowiednie środki zwalczające patogen lub utrudniające jego przenoszenie się. O ile mydła i płyny do dezynfekcji można jeszcze gdzieniegdzie nabyć, tak maseczki ochronne w Holandii są towarem iście na wagę złota. Popyt na nie jest tak duży, że miejscami dochodzi do włamań, mających na celu tylko kradzież tego środka ochrony bezpośredniej. Taka sytuacja miała miejsce np. kilka dni temu w Putten, gdzie nieznani sprawcy włamali się do biura ośrodka lekarzy i pielęgniarek domowych, kradnąc żele antybakteryjne i maseczki.
Możliwości produkcyjne
Władza widząc, iż sytuacja na ryku robi się coraz bardziej poważna i nie poprawiają jej nawet dostawy z zagranicy, postanowiła działać niekonwencjonalnie. Decyzją ministerstwa sprawiedliwości maseczki ochronne w Holandii mają produkować więźniowie w więziennych warsztatach. Na chwilę obecną pracę te ma podjąć 100 osadzonych znajdujących się w pięciu jednostkach penitencjarnych na terenie Królestwa Niderlandów. Jeśli jednak zajdzie taka potrzeba zaangażowani zostaną również osadzeni z innych ośrodków.
Więzienne maseczki ochronne w Holandii, dla kogo?
100 więźniów, zdaniem ministerstwa, ma produkować około 50 tysięcy maseczek tygodniowo. Pierwsze partie będą prostymi bawełnianymi opaskami podobnymi do klasycznych maseczek chirurgicznych. Jeśli jednak ta produkcja testowa odniesie sukces, z czasem więzienia mają zająć się tworzeniem dużo bardziej zaawansowanych technicznie modeli.
Przygotowane przez skazanych maseczki nie trafią do szpitali. Wszystko daleko, iż przynajmniej we wstępnej fazie produkcji nie ma mowy o sterylności. Ministerstwo podaje, że: „mogą być używane przez chorych więźniów bądź personel zakładów karnych i innych ośrodków i instytucji".
Polacy również produkują
Pomysł produkcji masek w zakładach ma również ogromne znaczenie dla morale samych więźniów. Po pierwsze, wprowadzenie ich w tryby walki z wirusem ma ogromne działanie resocjalizacyjne dla osadzonych. Dwa, pokazuje, iż faktycznie cały naród walczy z chorobą. Maseczki ochronne w Holandii wyprodukowane przez więźniów trafiając zaś do urzędów, czy funkcjonariuszy państwa pomagają w jego spranym funkcjonowaniu.
Podobne wnioski wyciąga również nasz rodzimy wymiar sprawiedliwości. Jak napisał jeden z naszych polityków w mediach społecznościowych, już dwa polskie zakłady karne rozpoczęły produkcję maseczek. Produkują ich po 7 tysięcy dziennie. Zakłady karne mają zająć się również tworzeniem środków dezynfekujących.
Na polecenie @ZiobroPL sprawdziliśmy moce produkcyjne zakładów przywięziennych. Już w dwóch rozpoczęliśmy produkcję maseczek (7 tysięcy dziennie). Zamierzamy wprowadzić system zmianowy. Niebawem rozpoczynamy produkcję środków dezynfekujących. Maseczki produkują więźniowie. pic.twitter.com/QsYAfWFX8d
— Michał Wójcik (@mwojcik_) March 13, 2020