Martwy kierowca, w ciężarówce polskiej firmy, w Holten

Martwy kierowca, w ciężarówce polskiej firmy, w Holten

W poniedziałek policja na parkingu przy A1, na wysokości Holten, dokonała makabrycznego odkrycia. W szoferce jednej z ciężarówek pochodzącej z Ukrainy znaleziono martwego 53-letniego kierowcę.  Czy człowiek ten padł ofiarą przestępstwa, czy zmarł z przyczyn naturalnych? Holenderska policja prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Polska firma

Jakiej narodowości był 53-latek? Tego stróże prawa oficjalnie nie podali. Z dużym prawdopodobieństwem pochodzenie kierowcy pokrywa się jednak z tablicami rejestracyjnymi jego pojazdu. Człowiek ten pracował dla polskiej firmy transportowej. Jak przekazało holenderskiej policji, jej kierownictwo, od soboty nie mieli oni kontaktu z kierowcą. To wydawało się im bardzo dziwne i podejrzane. W efekcie firma rozpoczęła małe śledztwo. Menadżer poprosił kolegę kierowcy, aby zobaczył, co dzieje się z 53-latkiem.

 

Znajomy odnalazł ciężarówkę. Stała ona na parkingu przy restauracji McDonald’s koło Holten. Wysłanemu na poszukiwania mężczyźnie nie udało się jednak skontaktować z kierowcą, ani dostać do wnętrza szoferki. Zaniepokojony wezwał więc w poniedziałkowe popołudnie na miejsce policję. Jej oficerowie, po zapoznaniu się ze sprawą „zaginięcia”, zdecydowali się siłowo wejść do środka pojazdu, wybijając szybę. Gdy znaleźli się w środku, odnaleźli 53-latka. Ten jednak nie dawał żadnych oznak życia.

Za późno

Po paru minutach na miejsce przybyła również wezwana przez policję straż pożarna, która rozstawiła ekrany wokół pojazdu, tak aby zespół  techników kryminalistyki mógł spokojnie pracować, bez palącego wzroku gapiów. Na miejsce przybyły też służby medyczne. Ich zadaniem było jednak jedynie oficjalne stwierdzenie zgonu mężczyzny. Już bowiem, gdy policja weszła do szoferki, stan zwłok wskazywał, iż człowiek ten zmarł kilkanaście godzin temu.

 

Co się stało?

Co się stało? Dlaczego pracownik polskiej firmy przewozowej stracił życie? Pojazd był zamknięty od wewnątrz. Nigdzie nie było widać śladów walki, czy szarpaniny. Również na ciele denata nie odnaleziono śladów przemocy. Wszystko więc wskazuje na to, iż do śmierci doszło z przyczyn naturalnych.
Jak przekazała policja, rodzinie kierowcy przekazano już tragiczną wiadomość. Polski przewoźnik zaś wziął na siebie zadanie ściągnięcie ciała do kraju, tak by krewni mogli go pochować.

 

 

Źródło:  AD.nl