Mądry Holender po szkodzie?

Mówi się, że mądry Polak po szkodzie, epidemia odry w Hadze pokazała jednak, że powiedzenie to dotyczy się również Holendrów.


Holendrzy chcą usprawnić szczepienia.

Holendrzy mają problem z odrą. Mówiąc dokładniej, ma z nią problem Haga, w której doszło do niemałej paniki, po tym, jak w tylko jednym z przedszkoli zachorowało kilkoro dzieci i istnieje poważne ryzyko, że choroba ta może się rozprzestrzenić na innych mieszkańców miasta. Wszystko przez wieloletnie zaniedbania Holendrów. Jak wskazują statystyki dotyczące tylko i wyłącznie samej odry, w 2017 roku zaszczepionych przeciwko niej było 89% osób. Oznacza to, że jest to wynik o 6 punktów procentowy niższy od wartości granicznej, zapobiegającej rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych, która stanowi próp wyszczepialności na poziomie 95%. Widać to zresztą doskonale po dzieciach, które zachorowały jako pierwsze w przedszkolu. Część z nich była nieszczepiona. Ponieważ rodzice sobie tego nie życzyli.

Odra to nie grypa i może skończyć się tragicznie.

Odra to nie grypa

Wszystko dlatego, że we współczesnym świecie wielu uważa, że nie trzeba szczepić się na choroby, których obecnie nie ma, takie właśnie jak odra. W jej przypadku niski procent szczepień wiąże się jeszcze z błędnym myśleniem, wedle którego odra to taka inna grypa, którą można pokonać za pomocą kilku tabletek i ciepłego koca. To jednak nie prawda. Odra sama w sobie ma wprawdzie niską śmiertelność, ale jej powikłania mogą zaprowadzić już na cmentarz. Tyczy się to zwłaszcza dzieci i osób w podeszłym wieku.

Duże znaczenie ma również coraz prężniej działający, również w Holandii, ruch antyszczepionkowców, który w licznych akcjach oraz internecie, odradza rodzicom korzystanie z tej formy zabezpieczenia zdrowia dzieci.

Czy haska epidemia odry otworzy oczy Holendrom?

Zmiany prawa

Aby zapobiec przypadkom odry oraz innych chorób zakaźnych władze chcą zmienić przepisy, tak by znacznie usprawnić proces szczepienia dzieci i młodzieży. Głównym założeniem jest tutaj sytuacja, w której w momencie, gdy ktoś przypomni sobie o tym, że nie był szczepiony może spokojnie udać się do Centrum Młodzieży i Rodziny na szczepienie. Chodzi tu o to, by zapobiec obecnej sytuacji, w której pacjent musi czasem czekać nawet kilka tygodni by dostać się na szczepienie.

Ponadto władze lokalne chcą wprowadzić kampanię informacyjną, mówiącą o tym, jak szkodliwy jest brak szczepień, nie tylko dla siebie, ale i całego otoczenia. Celem tego ma być wzrost ilości zaszczepionych co najmniej do wymaganego poziomu 95%.

Niezależnie od tych działań władze krajowe zastanawiają się nad innymi formami „motywowania” do szczepienia. Analizowane są pomysły z Australii, gdzie, gdy rodzice nie szczepią dzieci, nie otrzymują na nie zasiłku rodzinnego lub takie, wedle których szkoła, żłobek lub przedszkole będzie mogło wymagać od rodziców świadectwa szczepień dziecka, a w przypadku ich braku odmówić opieki nad małoletnim.