Cennik dealera

Bardzo nietypowy leśnik w De Ventjager

Wydawać by się mogło, że zakup twardych narkotyków w Holandii, mimo liberalności tego kraju, jest dość trudny. Wszystko z racji ich nielegalności. Okazuje się jednak, że dealerzy nie śpią i rozsyłają swoje oferty razem z cennikiem.


Specjaliści od marketingu

Podstawą skutecznego marketingu jest sprawienie, by to klient odczuwał potrzebę nabycia danego towaru. Jak tego dokonać? Na początku trzeba skazać, iż taki towar w ogóle istnieje i jest dostępny. Do takich wniosków doszli dealerzy narkotyków w dzielnicy studenckiej wokół Verbernelaan.

By dotrzeć do swoich potencjalnych klientów, postanowili skorzystać ze starej, sprawdzonej metody, czyli poczty. Wydrukowali szereg ulotek, włożyli je w koperty i roznieśli po skrzynkach na listy w akademikach, stancjach czy pozostawili na przystankach autobusowych.

Wielu mieszkańców studenckich dzielnic Tilburga, znalazło w swoich skrzynkach na listy, aktualne cenniki narkotyków z numerem telefonu i opcją dowozu do domu.

Promocja

Jak wspominają studenci, gdy otwarli kopertę z namalowaną buźkę i zapisanym rokiem 2019, ich oczom okazała się pełna oferta "dostawcy". Na której można było znaleźć XTC, kokainę, speed, ketaminę, valium czy xanax. Używki te były dostępne w małych ilościach, po 0,5 grama czy po jednej tabletce. Niemniej, jeśli składało się większe zamówienie, ceny spadały i to dość znacznie. Gdy jeden gram speedu kosztował 10 euro, tak za 10 gram, kupujący płacił tylko 50.

Oferta była napisana w języku niderlandzkim, ale dla wszystkich zagranicznych studentów znalazło się na niej również angielskie tłumaczenie. Ponadto sprzedawcy informowali, iż dostarczają towar w Tilburgu i okolicach. Podali też numery telefonów oraz metodę przeprowadzenia kontaktu. Dla wygody klienta dostępny był numer krajowy, jak i zagraniczny. Pełen profesjonalizm.

Wielu studentów pomyślało na początku, że jest to głupi kawał jakiś ich znajomych. Niemniej, gdy na sali wykładowej lub w autobusie okazywało się, że listy w skrzynkach znajdowali kompletni obcy sobie ludzie, jasne stało się, że jest to autentyczna akcja promocyjno-reklamowa dealerów z Tilburga. Sprawą zainteresowała się więc lokalna policja, która otrzymała podejrzane listy od wielu mieszkańców miasta oraz studiującej tam młodzieży.

Wydawało się, że to tylko głupi żart, w rzeczywistości była to faktyczna akcja promocyjno-reklamowa lokalnych dealerów.

Zuchwałość przestępców

Tak ostentacyjne działania mogły wskazywać, iż przestępcy mają w nosie holenderską policję i nie kryją się ze swoim procederem. Jedyne środki bezpieczeństwa, jakie wprowadzili to zastrzeżenie, iż oferta jest ograniczona czasowo i numery telefonów szybko się zmienią, oraz to, iż po wysłaniu zamówienia dopiero otrzymają faktyczny numer kontaktowy, na który trzeba zadzwonić do dealera.

Policyjne śledztwo

Funkcjonariusze policji wiedzieli o sprawie, ale celowo pozornie ją bagatelizowali, by sprawić, iż numery telefonów dłużej będą aktywne. Dzięki temu udało się im namierzyć kilku klientów, część z nich poszła z policją na współpracę, część została dokładnie przesłuchana. Dzięki temu policja uzyskała wystarczające dowody, by namierzyć dwójkę dealerów w wieku 26 i 27 lat. W ich domach znaleziono spore ilości narkotyków. Co zaś do klientów, policja zarekwirowała narkotyki, ale nie wyciągnęła wobec nich żadnych konsekwencji. Ponieważ małe dawki, na własny użytek są dopuszczalne w Holandii.