Ktoś znów chciał podpalić polski sklep odzieżowy w Rotterdamie

Ktoś znów chciał podpalić polski sklep odzieżowy w Rotterdamie

Policja i straż pożarna w czwartkowy wieczór znów musiały przybyć na Katendrechtse Lagedijk w Rotterdamie, gdzie mieści się polski sklep odzieżowy. Powodem interwencji była nieznana substancja, którą ktoś oblał drzwi i fasadę lokalu. Czyżby miało dojść do kolejnego podpalenia?

Już drugi raz w ciągu kilku dni na Katendrechtse Lagedijk rozbrzmiewają syreny straży pożarnej i policji. Tym razem było to spowodowane tym, iż ktoś oblał nieznaną substancją drzwi wejściowe do polskiego sklepu odzieżowego w dzielnicy Charlois, w Rotterdamie. Być może mokre drzwi i plama na chodniku nie zwróciłyby niczyjej uwagi, ale 6 kwietnia w lokalu tym wybuchł już raz pożar. Wtedy nie było mowy o niedopałku czy zwarciu w instalacji elektrycznej. Świadkowie widzieli bowiem dwie osoby, które odchodziły z rejonu sklepu z kanistrem w dłoniach. Było to więc najprawdopodobniej podpalenie.

 

Policyjne śledztwo

Również i w czwartek policja podejrzewa, iż rozlany płyn miał posłużyć do wzniecenia pożaru, który powinien zniszczyć polski sklep. Niejako na potwierdzenie tej tezy oficerowie prowadzący śledztwo znajdują w zeznaniach świadków. Ci mieli bowiem widzieć dwóch mężczyzn w rejonie sklepu. Jeden miał mieć na sobie kominiarkę, drugi miał zasłaniać twarz czarną maską. Po podejrzanych nie ma jednak śladu. Śledczym, podobnie jak w przypadku podpalenia w pierwszych dniach kwietnia, nie udało się ująć podpalaczy.

Wojna polsko-polska?

Niektórzy lokalni mieszkańcy wskazują, iż cała sytuacja związana ze sklepem musi być formą jakiejś polsko-polskiej wojny lub konfliktu między emigrantami z Europy Wschodniej. Podejrzani mieli bardzo słabo mówić po holendersku lub wcale nim nie władać. Jest to jednak tylko poszlaka, na którą nie ma mocnych dowodów.

 

Próba podpalenia polskiego sklepu to kolejny w dość krótkim czasie, incydent skierowany przeciw polskim* lokalom w mieście. Oprócz przywołanej już wcześniejszej, udanej próby podpalenia lokalu, ofiarą padł również supermarket na Franselaan. Polski lokal był dwukrotnie ostrzelany z pistoletu. Wtedy jednak sprawcę udało się zatrzymać. Był nim 21-letni mieszkaniec Rotterdamu. Teraz zaś oprócz zeznań policja nie ma żadnych mocnych punktów zaczepienia.

*Mamy tu na myśli zarówno lokale prowadzone przez Polaków, jak i te,w których występuje polski asortyment.