Krowa na gigancie w ogromnych tarapatach
Kolejne wydarzenia pokazują, że w Holandii wszystko jest możliwe. Holenderskie Królewskie Towarzystwo Ratownicze (KNRM), musiało zaangażować ogromne środki, by uratować… krowę z wód Morza Wattowego.
Niderlandzkie jednostki SAR (morskiej służby poszukiwawczo-ratowniczej), otrzymały informacje, że na Morzu Wattowym, niedaleko Ameland tonie krowa. Zwierzę od dłuższego czasu walczyło z przypływem i mocno już opadło z sił, niezbędna była więc pomoc wyspecjalizowanych służb ratowniczych. KNRM, pomimo absurdalności całego wezwania, uwierzyło dzwoniącemu hodowcy bydła i wysłało w rejon dwa zespoły poszukiwawcze, na które składało się około 10 ratowników i dwie szybkie łodzie pontonowe. Po chwili patrolowania rejonu, ratownicy zobaczyli już tylko ledwo wystający z wody biało brązowy łeb „łaciatej”.
Ratownicy SAR otrzymali wezwanie do tonącej krowy
Akcja ratunkowa
Krowa, chociaż należy do jednego z mądrzejszych gatunków ssaków, to jednak daleko jej choćby do psa, zarówno pod względem inteligencji, jak i gabarytów. Zwierzę starało się wcześniej pływać, ale gdy dotarł do niego KNRM, było już na tyle wyczerpane, że tylko stało w jednym miejscu, czekając na śmierć. Gdyby to był pies lub kot, SAR wciągnąłby zwierzę do pontonu i po paru minutach wrócił spokojnie na brzeg. Jednak w przypadku „krasuli” warzącej kilkaset kilo taka możliwość nie wchodziła w grę. W efekcie część ratowników musiała wskoczyć do wody. Pływacy założyli krowie obroże na szyję i starali się zaciągnąć uparte i przestraszone zwierzę w kierunku brzegu. Ludzie musieli walczyć nie tylko z bierną postawą wycieńczonego ssaka, ale również z czasem, bo poziom wody ciągle się podnosił.
Po blisko godzinie, jednostkom SAR cudem udało się doprowadzić zwierzę do grobli. Ta była jednak zbyt stroma by kopytne dostało się same na górę. SAR sprowadził więc specjalny podnośnik. Ratownicy musieli przypiąć krowę pasami, by za pomocą dźwigu, wyciągnąć zwierze z wody. Operacja trwała kilkadziesiąt minut, ale zakończyła się pełnym sukcesem. Badający "mućkę" weterynarz stwierdził, że "łaciata" jest zmęczona, przestraszona, ale zdrowa.
Dla Holenderskiego Królewskiego Towarzystwa Ratowniczego akcja ta była dużo trudniejsza niż w ratowanie ludzi.
Zew wolności
Czemu doszło do tak przedziwnej sytuacji? Krowa uciekinierka, we wtorek, wyszła po raz pierwszy z obory na pastwiska. Tam rozdarowana postanowiła się wyszaleć. Zgodnie zaś z zasadą, że trawa po drugiej stronie ogrodzenia jest zawsze bardziej zielona, przeskoczyła przez płot i pognała przed siebie. Dotarła jednak na tereny zalewowe, na których szybko dopadł ją przypływ.