Krótka drzemka sprawiła iż Polak pójdzie siedzieć

600 kg fajerwerków w domu jednorodzinnym

Złodziejstwo to bardzo męczący, stresujący fach. Nie powinno więc nikogo dziwić, iż po zakończonej akcji rabuś może chcieć się przespać. W przypadku jednak polskiego włamywacza działającego w Bergen op Zoom ta chwila drzemki sprawiła, iż trafił on za kraty.

Mocny sen

Jak podaje policja, o godzinie 20:55 w minioną niedzielę, funkcjonariusze w Bergen op Zoom otrzymali dość niepokojące zgłoszenie od jednego z przechodniów. Mężczyzna informował o samochodzie zaparkowanym na Parallelweg, w którym znajdował się mężczyzna. Osoba siedząca na fotelu kierowcy miała zamknięte oczy i jak relacjonował świadek, nie można było z nią nawiązać kontaktu. Rozmówca podejrzewał więc, iż człowiek wewnątrz auta mógł, np. zasłabnąć i niezbędna będzie pomoc. On sam jednak nie odważy się wybić szyby.

 

Interwencja

Po kilku minutach na miejsce przybył patrol policji. Funkcjonariusze zapukali w szybę samochodu. Zrobili to jednak dużo mocniej niż świadek lub trafili na płytszą fazę snu kierowcy. Ten bowiem otworzył oczy. Okazało się, iż osobie wewnątrz pojazdu nic złego się nie stało. Był po prostu zmęczony, zamknął na chwilę oczy i musiał zasnąć. Spanie w samochodzie w Holandii (jeśli nie jest to camper lub tir z przestrzenią sypialna) jest zabronione i karalne. W tym przypadku trudno raczej było mówić o nocowaniu w aucie, tylko kilkuminutowej drzemce więc stróże prawa postanowili przymknąć na nią oko.

 

Złodziej

Niemniej jednak doszło do interwencji, trzeba więc było sporządzić raport. By to zrobić, policjanci sprawdzi między inni dane pojazdu. Gdy wpisali numery rejestracyjne do bazy danych, okazało się, iż auto to zostało skradzione 14 kwietnia. W tej sytuacji zapadła decyzja o wylegitymowaniu i aresztowaniu mężczyzny, którym okazał się być 36-letni Polak bez stałego miejsca zamieszkania w Holandii.

Nasz rodak został przewieziony na komendę policji i przesłuchany. Na chwilę obecną jest podejrzany o kradzież. Policja skontaktowała się już z właścicielem pojazdu, który będzie mógł odzyskać swój pojazd. Jeśli śledztwo i późniejszy proces wykażą, iż to faktycznie 36-latek ukradł samochód, to może czekać go nawet odsiadka w holenderskim więzieniu. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tam powinno mu się spać zdecydowanie lepiej niż w samochodzie.

 

Źródło:  Ad.nl