Kraksa polskiego busa w Naaldwijk

Najnowsze wiadomości z Holandii mówią o wypadku vana z polskimi pracownikami. Pojazd miał zmienić pas ruchu i zderzyć się z jadącym prawidłowo samochodem. Wypadek ten to również doskonały moment, by przyjrzeć się nowym przepisom dotyczącym maksymalnej ilości ludzi w samochodzie, podczas epidemii koronawirusa.  Czas odpowiedzieć na pytanie, czy za jazdę w kilka osób jednym autem można dostać mandat?

W tym miejscu powinna znaleźć się informacja dotycząca liczby rannych i zabitych. Na szczęście obaj kierowcy uczestniczący w incydencie wykazali się dużym refleksem oraz niebywałą dawką szczęścia.

 

Przebieg zderzenia

Na Burgemeester Elzenweg, niedaleko Westerleeplein w Naaldwijk, podczas zmiany pasów kierowca polskiego vana najprawdopodobniej nie zauważył jadącego pasem obok samochodu. Doszło do kolizji, w efekcie której pojazd osobowy wypadł z drogi. Szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że obaj kierowcy zdążyli wykonać manewr unikowy. W efekcie zamiast potencjalnie śmiertelnego zderzenia pojazdy musnęły się tylko bokami. Skończyło się więc na strachu.

 

O tym, jakie szczęście mieli podróżni w tych dwóch pojazdach, świadczy to, że po spisaniu formalności związanych z ubezpieczeniem ludzie mogli dalej udać się w dalszą drogę. Na miejsce zdarzenia przybyła jednak policja, która z racji na zaistniałą sytuację zdecydowała się zamknąć na krótki czas jezdnię. Starano się bowiem uniknąć ewentualnych kolejnych incydentów, kiedy to jadący drogą kierowcy, zamiast skupiać się na prowadzeniu, patrzą co dzieje się na jej poboczu. Ponadto funkcjonariuszom przybyłym na miejsce niezbyt podobało się to iż w aucie było aż 9 Polaków.

Mandaty za wspólną jazdę samochodem

Nowe „zagrożenie”

Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują jednak, iż nie tylko kolizja lub wypadek może obecnie doprowadzić do tego, iż polscy pracownicy nie dotrą do szklarni lub fabryk na swoje zmiany. Dla busików z naszymi rodakami zagrożeniem są teraz również patrole policji i żandarmerii. Brzmi to może dziwnie i niedorzecznie. Niemniej jednak jest to efekt nowych przepisów wprowadzonych, by walczyć z epidemią COVID-19.

 

nowe przepisy

Często zadawane pytanie: Czy mogę jechać do pracy z 2, 3 lub więcej osobami w jednym samochodzie? Podstawowa zasada polega na tym, że zawsze zachowujemy odległość 1,5 metra, jeśli nie jesteśmy z jednej rodziny. Więc bardzo nierozsądnie jest siedzieć z obcą osobą w jednym samochodzie, jeśli nie możesz utrzymać tej odległości. Rozumiemy, że twój szef nie ma innych środków, aby sprowadzić cię do pracy, ale nadal zalecamy omówienie tego problemu z nim. Sytuacja ta stanowi ryzyko złapania i rozprzestrzenienia koronawirusa. Grzywna (za taką jazdę) jest więc możliwa dla wszystkich pasażerów. Zadaj więc sobie pytanie, czy jesteś w stanie utrzymać odległość 1,5 metra w samochodzie. Nie dlatego, że w przeciwnym razie mógłbyś dostać mandat, ale dlatego, że jeśli jej nie zachowasz, możesz przyczynić się do rozprzestrzeniania wirusa, który zabijać ludzi.

 

Maksymalnie w busie

Przepisy, które będą obowiązywać co najmniej do 28 kwietnia, mówią, iż zabrania się zgromadzeń powyżej trzech osób, w których ludzie przebywają bliżej siebie niż bezpieczna granica półtora metra. Rząd co prawda nie podał jeszcze jasnych i klarownych przepisów w tej kwestii (nadal czekają one na doprecyzowanie). Na chwilę obecną istnieje jednak interpretacja policji, którą możecie zobaczyć powyżej. Wynika z niej, iż w pojazdach również trzeba zachować 1,5-metrowe odstępy. Należy traktować jako wykładnie i obecnie panujące prawo.

 

Samorządy i polskie busiki

Jak się to ma do busów wiozących ludzi do pracy? Kwestię tę nagłośnili samorządowcy z Westland. Gmina chciała, by tamtejsza policja rozpoczęła akcję kontroli i zatrzymywania pojazdów, w których podróżuje zbyt wielu pasażerów. Władze lokalne chciały w ten sposób uniknąć ewentualnego rozprzestrzeniania się wirusa wśród pracowników tymczasowych, którzy najczęściej korzystają w drodze do pracy z firmowych busów. Lokalni oficerowie wskazali jednak, iż przynajmniej na chwilę obecną nie będzie to ich priorytet. Nie będą zatrzymywać wszystkich pojazdów i karać pasażerów mandatami po 390 euro. Działanie to zdaniem policji uderzyłoby przede wszystkim w dostawy żywności. Pracownicy tymczasowi w tym rejonie pracują bowiem głównie w przetwórstwie spożywczym. Niedobór pracowników byłby więc szybko widoczny na talerzach mieszkańców Niderlandów.

 

Każdy na własną modłę

Opisana wyżej sytuacja nie dotyczy jednak wszystkich pracowników tymczasowych. Owszem, związki zawodowe wskazują bowiem na firmy, w których Polacy, Rumuni lub Węgrzy upychani są w pojazdach jak sardynki. Istnieją jednak też agencje, które zabierają do busów mniejszą liczbę osób kosztem większej ilości kursów. Ma to miejsce zwłaszcza, gdy busiki nie muszą pokonywać dużych odległości. Niektóre agencje stosują 20-osobowe busy, w których według oficjalnych informacji przewożonych jest tylko 5 pracowników jednorazowo. Firmy wspierają również pracowników, którzy decydują się na spacer do pracy lub jazdę rowerem. Wszystko dlatego, że dla pracodawcy kara nie wynosi 400 a 4000 euro.

 

Wyjątki

Wielu Polaków, jak i przedstawicieli związków zawodowych wspomina, że są to jednak tylko chlubne wyjątki. Wiele agencji, zwłaszcza tych mniejszych, nie może pozwolić sobie na takie działania. Generują one bowiem duże koszty. W praktyce oznacza to tyle, że nasi rodacy i inni pracownicy sezonowi będą nadal stłoczeni w busach. Sytuacja ta będzie trwać więc najprawdopodobniej albo do momentu doprecyzowania prawa na poziomie ustawy lub do pierwszych ognisk epidemii spowodowanych takim tłokiem. Sama kwestia policyjnych mandatów, w świetle niejasnych przepisów, nie jest też zbyt oczywista. Możliwe jest, ze sprawy tego typu byłyby kierowane przez agencje do sądu. Nie oznacza to jednak, iż policja nie będzie starała się zatrzymywać takich samochodów i dokonywać kontroli. Brak priorytetu, o którym mówili oficerowie, nie oznacza bowiem braku jakichkolwiek działań.

 

O sprawie obostrzeń informuje również Polska Ambasada w Holandii.