Korowódka dębówka odpuści Holendrom w tym roku?

Jadowita gąsienica staje się zagrożeniem w Polsce

O tej porze roku Holendrzy zwykle płaczą, kaszlą i drapią się jak szaleni. Obecnie jednak mało kto uskarża się na te dolegliwości i  nie jest to wcale spowodowane walką z powodzią i innymi większymi zmartwieniami Holendrów. Okazuje się bowiem, iż teraz, w szczycie uciążliwości korowódki dębówki, w Niderlandach sytuacja wydaje się być o wiele mniej dotkliwa niż w ubiegłym roku. Gąsienic jest dużo, ale nie tak jak w 2020, a porównując do 2019 można, by rzec nawet, iż problem nie występuje.

Korowódka dębówka

Połowa lipca to w teorii szczyt problemów związanych z korowódką dębówką. Łamiące się włoski jadowe tych gąsienic unosząc się w powietrzu, powodują reakcje alergiczne, podrażnienia gardła czy łzawienie oczu. Bezpośredni zaś kontakt z tym owadem to praktycznie zawsze gwarancja nieprzyjemnych, długo gojących się poparzeń. W 2019 roku sytuacja była wręcz tragiczna, dębówek było tak dużo, że mówiono o niespotykanej pladze. Rok później rzeczywistość wyglądała dużo lepiej, niemniej jednak ogromne znaczenie miało tu to, że na skutek pandemii wiele osób unikało przebywania na dworze. W tym roku zaś owadów jest po prostu mniej.

O połowę mniejsza populacja

W tym roku szacuje się, iż gąsienice pojawiły się na 17% drzew, które nie zostały zabezpieczone przed owadami. Jest to prawie o połowę mniej niż w 2020, kiedy to korowódki zlokalizowano na 30% niezabezpieczonych drzew. Kolejną wręcz niewiarygodną dla holenderskich naukowców sprawą jest to, iż zaobserwowano bardzo małą liczbę gniazd tych owadów. Te zaś, które zostały namierzone, częściej przyjmują mniejsze wymiary i swoimi rozmiarami przypominają bardziej piłki tenisowe niż piłki do koszykówki, czy czasem nawet piłki do siedzenia (jak to miało miejsce choćby 2 lata temu).

Pogoda

Czemu w tym roku sytuacja jest aż tak dobra? Ogromne znaczenie ma tutaj pogoda. 2021 jest bowiem pod wieloma względami wyjątkowy. Po pierwsza tegoroczna wiosna przyszła wyjątkowo późno i była jak na region Niderlandów stosunkowo zimna. To znacznie opóźniło rozwój gąsienicy. Po drugie pogoda. Deszcze powodują, iż podobnie jak w przypadku pyłków, włosków jest znacznie mniej w powietrzu. To zaś sprawia, iż jeśli nie będziemy mieli bezpośredniego kontaktu z owadem, możemy nawet nie odczuć jego obecności.

Nie cieszcie się zbyt wcześnie

Niestety naukowcy wskazują, iż nie ma jeszcze powodów, by popadać w euforię. Odnaleźli bowiem wiele jaj gąsienic, co oznacza, iż część populacji jeszcze się nie wykluła, z racji wspomnianej już zimnej wiosny. Możliwe, iż jajeczka te obumrą, ale bardziej prawdopodobne jest to, że owady te przyjdą na świat z opóźnieniem. To zaś oznacza, iż w tym roku uciążliwości związane z włochatym owadem będą mniejsze, ale z racji na rozciągnięty w czasie ich cykl życiowy, potrwają dłużej. Wiele może zmienić również pogoda. Jeśli następne tygodnie będą suche i gorące sytuacja może się pogorszyć.

W końcu należy też pamiętać, iż naukowcy mówią o owadach w skali kraju. W różnych obszarach Holandii sytuacja może prezentować się zgoła odmiennie. Przykładowo w Overijssel gąsienicę namierzono na co najmniej 60% niezabezpieczonych drzew i tam sytuacja jest zdecydowania gorsza niż w rejonie północnej Holandii, gdzie tylko 11% drzew zostało „zakażonych” owadem.