Koronawirus zbiera swoje żniwo w Holandii

Wystrzeliło go z samochodu

Kolejna „ofiara koronawirusa” w Niderlandach. Tym razem poszkodowaną jest 24-letnia dziewczyna o chińskich korzeniach. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż nie dopadła jej choroba, a rasizm, strach i uprzedzenia ludzi.

Akademik w Tilburgu

Do całego zdarzenia doszło w akademiku, w dzielnicy Reit, w Tilburgu. Około północy ofiara wsiadła do windy, by zjechać na dół po swoją pocztę. Podczas jazdy na jednym z pięter, dosiadło się do dziewczyny czterech lub pięciu chłopaków. Mężczyźni, widząc dziewczynę o azjatyckich rysach twarzy, zaczęli śpiewać piosenkę o koronawirusie. To nie spodobało się 24-latce. Studentka uznała, że utwór jest rasistowski i dyskryminujący. Dlatego też zapytała współpasażerów, czy Ci mogą przestać śpiewać.

 

Atak

W tym momencie sytuacja wymknęła się spod kontroli. Trudno powiedzieć co rozjuszyło mężczyzn. Dziewczynę zaczęto szarpać i popychać. W pewnym momencie 24-latka uderzyła najprawdopodobniej o jedną ze ścian widny i straciła przytomność. Ponieważ jak zeznała studentka, obudziła się na dole na korytarzu.

 

Obrażenia

Gdy dziewczyna doszła do siebie, okazało się, że ma na głowie wielkiego guza. Uderzenie było tak silne, że doprowadziło nie tylko do utraty przytomności, ale i wstrząśnienia mózgu. Oprócz tego na klatce piersiowej ofiary i jej brzuchu pojawiły się skaleczenia spowodowane ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem. Studentka nie do końca pamięta całe zajście, niemniej jednak przed utratą przytomności napastnicy mówili coś o tym, iż chcą wykorzenić koronawirusa.

 

Sprawa na policji

Dziewczyna jest zszokowana, iż mogło dojść do takiej sytuacji i nie umie pojąć, jak zwykłe zwrócenie uwagi doprowadziło do ataku. Najnowsze wiadomości z Holandii, potwierdzone przez lokalną policję mówią, że kobieta zgłosiła sprawę na komendę. Studentka powiedziała o nadużyciach i groźbach. Wykonano też zdjęcia obrażeń. W niedzielę po zajściu nie sporządzono jednak oficjalnego raportu.

Kobieta liczy, że sprawcy następnego dnia obudzili się z kacem fizycznym i moralnym za to, czego dokonali. Ma nadzieję, że wkrótce pojmą, iż źle zrobili i sami zgłoszą się na policję, by wyjaśnić sprawę. Wtedy też Holenderka chciałaby z nimi porozmawiać i zapytać się czemu posunęli się aż do takiego wybuchu agresji.

 

To nie jedyny przypadek w ostatnim czasie gdy Chińczycy i ludzie o azjatyckiej karnacji padają ofiarami represji ze względu na koronawirusa. Kilka dni temu do podobnych incydentów doszło winnym holenderskim akademiku, w Wageningen.