Koniec sprzątania po MSC Zoe

koniec sprzątania po MSC ZOE

W środę wydobyto ostatnią kontener z ładunku MSC Zoe, który leżał na dnie morza w rejonie Wadden. Dzięki temu po ponad dwóch i pół roku udało się posprzątać Morze Północne z prawie wszystkich 342 kontenerów, które spadły z pokładu giganta podczas sztormu na początku 2019 roku.

W nocy z pierwszego na drugiego stycznia 2019 roku jeden z największych kontenerowców na świecie MSC ZOE wpadł w sztorm na Morzu Północnym. W jego efekcie, na wysokości Wysp Wattowych, fale zmyły z pokładu 342 kontenery morskie, w których znajdowało się łącznie 3 miliony kilogramów ładunku. Wszystkie te skrzynie prędzej, czy później osiadły na dnie stanowiąc zagrożenie nie tylko dla sieci rybaków, ale i morskiego ekosystemu. Dość powiedzieć, iż z początkiem roku do szpitali trafiło wielu ciekawskich, którzy dotknęli dziwnych substancji na plaży. Okazały się one żrącymi środkami chemicznymi, które wypadły z jednego z rozszczelnionych kontenerów, a fale wyrzuciły je na brzeg.

 

Sprzątanie

Już praktycznie dzień po wypadku zapadła decyzja, iż należy rozpocząć sprzątanie, zwłaszcza 19 sztuk, które znalazły się w rejonie Wadden. W efekcie udało się wyłowić 299 z 342 kontenerów, z czego wspomniane 19 z Morza Wattowego. 43 wielkie skrzynie z ładunkiem pomimo wielu prób nie zostały odnalezione. Możliwe, iż prądy morskie zniosły je daleko od miejsca wypadnięcia za burtę i teraz leżą na dnie czekając na przypadkowych odkrywców.  Armator bowiem, po rozmowach z rządem Holandii, oficjalnie doszedł do porozumienia, na mocy którego obie strony zrezygnowały z dalszych poszukiwań.  Wszystko dlatego, iż koszty paliwa dla jednostek floty poszukiwawczej i ilość zanieczyszczeń, jakie wyprodukują podczas pracy, przekroczyłyby znacznie wartość zawartości kontenerów, zarówno pod względem finansowym jak i ekologicznym.

Miliony euro

Wypadek MSC ZOE i akcja poszukiwawcza sprawiła, że armator poniósł koszty przekraczające 50 milionów euro. Oprócz bowiem opłacenia akcji poszukiwawczej firma zapłaciła rządowi prawie 3,5 miliona euro za walkę z katastrofą ekologiczną. Kwota ta dotyczy nie tylko sprzątania, jakie miało miejsce na plażach Wysp Wattowych, ale i jakie w przyszłości może mieć miejsce, gdyby np. jeden z zaginionych kontenerów się otworzy i fale oraz prądy wyrzuciły jego zawartość na brzeg.

 

Lekcja na przyszłość

Oprócz tego MSC zapłaciło pond 525 000 euro za badania naukowe dotyczące skutków ekologicznych katastrofy. Jego wyniki wykazały, na szczęście dla armatora, iż nie doszło do udowodnionych szkód dla środowiska naturalnego. Niemniej jednak MSC zarezerwowało sobie 7 milionów euro, na poczet ewentualnych, przyszłych problemów.