Koniec epidemii koronawirusa w Holandii
Na te słowa czekały miliony mieszkańców Królestwa Niderlandów. W sobotę RIVM ogłosił, że po prawie tysiącu dni, koniec epidemii COVID-19 w Holandii jest już bliski. Jak wskazują medycy i wirusolodzy, jeśli nagle nie wydarzy się nic złego, kraj już niedługo pożegna koronawirusa.
Jak przekazał wczoraj RIVM epidemia w Holandii jeszcze się nie skończyła. Wszystko zmierza jednak w bardzo dobrą stronę. Jesienna fala zachorowań pojawiła się tylko teoretycznie. Do niesławnego „czarnego kodu”, oznaczającego przeciążenie systemu opieki zdrowotnej, jest bardzo daleko. Służba zdrowia radzi sobie wyjątkowo dobrze, zakażonych jest coraz mniej, więc jeśli nie zdarzy się nic złego i szalonego, jak np. nowy zakaźny wariant odporny na szczepionki, koniec epidemii jest na wyciągniecie ręki. Informację tę przekazała Susan van den Hof, szefowa Centrum Epidemiologii i Nadzoru Chorób Zakaźnych RIVM.
1000 dni walki z chorobą
Wiadomość, iż nadchodzi koniec epidemii, podano w bardzo wymownym czasie. Za dwa dni, w najbliższy wtorek, przypadnie w Holandii tysięczny dzień walki z COVID-19. Prawie trzy lata temu, 27 lutego 2020 roku, krainę tulipanów obiegła bowiem informacja o tym, iż mężczyzna z Loon op Zand w Brabancji został zakażony nowym wirusem z Chin, COVID-19. Był to pierwszy przypadek w tym kraju.
W pierwszej fazie wojny z epidemią Holandia zdecydowanie przegrywała. Mimo, iż RIVM i GGD robiło wszystko, by odizolowywać chorych i ludzi mających kontakt z zakażonymi liczba chorych ciągle rosła. Widząc to kilkanaście dni po pierwszym przypadku, premier Mark Rutte ostrzegł, iż większość Holendrów może zmierzyć się z wirusem. Faktycznie tak się stało. System opieki zdrowotnej w Holandii stanął bowiem na krawędzi załamania. Lekarze musieli wysyłać pacjentów do Niemiec, bo w Niderlandach brakowało łóżek. W szpitalach zaczęło pomagać zaś wojsko, ponieważ lekarze też padali ofiarami wirusa. Na szczęście wraz z pojawieniem się szczepionek każda kolejna fala niosła coraz mniejsze zagrożenie.
Połowa społeczeństwa
Jakie skutki przyniósł wirus Holendrom? Najnowsze dane wskazują, iż w 17-milionowym narodzie odnotowano 8,5 miliona pozytywnych testów potwierdzających zakażenie. Upraszczając, można by rzec, iż zaraził się co drugi mieszkaniec. Z wirusem walkę przegrało zaś 23 000 osób i są to tylko zarejestrowane zgony. Szacuje się, iż liczby te są jednak dużo większe, ponieważ nie uwzględniają zmarłych, którzy nie zostali przed śmiercią przetestowani.
Epidemia przyniosła też lockdown i kryzys gospodarczy z nim związany. Przyniosła też pierwszą od II WŚ godzinę policyjną w Holandii i wielodniowe zamieszki z nią związane, a także niezliczone ilości protestów od antyszczepionkowców i fanów teorii spiskowych (5G powoduje COVID), po zrozpaczonych przedstawicieli gastronomii czy klubów nocnych, które musiały być zamknięte na długie miesiące.
Nowa nadzieja
Nową nadzieję na koniec epidemii przyniosły szczepionki. „Sytuacja bardzo różni się teraz od poprzednich. Dwa lata temu nikt jeszcze nie był szczepiony. W zeszłym roku zrobiliśmy to, ale mieliśmy bardziej patogenny wariant delta. Teraz nasza sytuacja wyjściowa jest znacznie lepsza” mówi Van den Hof, wskazując, iż jeśli sytuacja się nie zmieni, będzie to koniec pandemii.
Zdaniem epidemiolożki nie oznacza to jednak końca COVID-19 w Holandii. „(Koronawirus pozostanie – red.) Ale staje się przewidywalną chorobą sezonową. Mamy wtedy wirusa, z którym nauczyliśmy się żyć. Nadal szczepimy grupy wysokiego ryzyka, tak jak robimy to ze szczepionką przeciw grypie”. W efekcie niegdyś zabójcza choroba, wystawiająca na próbę niderlandzkie społeczeństwo zmieni się w zwykłe przeziębienie, które większość z nas po prostu zignoruje.
Źródło: Nu.nl