Kolejny Polak tonie w Holandii, policja szuka ciała
Nasz rodak, który zginął ratując trójkę małych dzieci przed utonięciem w Morzu Północnym, to nie jedyna polska ofiara holenderskich wód w ostatnim czasie. Od kilku dni służby w Limburgu poszukują zwłok innego mężczyzny znad Wisły, który utonął w jednym ze zbiorników, w pobliżu Sevenum. Polak zaginął w sobotę wieczorem.
Polak tonie bez śladu
Według świadków Polak miał zniknąć pod wodą w akwenie rekreacyjnym, w jeziorze przy Camping de Schatberg, w minioną sobotę około godziny 18:30. Po tym, jak służby ratunkowe zostały powiadomione o zaginięciu polskojęzycznego gościa, na wodę spuszczono łódź przeszukującą akwen z powierzchni. Pod wodę zeszła też grupa nurków. Działania trwały do zapadnięcia praktycznie całkowitych ciemności. Polaka jednak nie udało się odnaleźć.
Niedzielne fiasko policji
W niedzielę do akcji poszukiwania włączyła się policja. Jej nurkowie również zeszli pod wodę, by odnaleźć doczesne szczątki mężczyzny. Podobnie jednak jak dzień wcześniej i te działania zakończyły się fiaskiem. Rzecznik miejscowej policji stwierdził, iż brak rezultatów całodziennych poszukiwań jest ściśle powiązany z charakterystyką zbiornika. Według funkcjonariusza akwen ma dość muliste dno, które jest praktycznie każdego dnia silnie mącone przez odwiedzających ośrodek. Ponadto znajduje się na nim wiele zagłębień i roślinności. Wszystko to powoduje, iż ciało mogło zaplątać się w wodorosty na dnie lub trafić do jakiegoś dołu. Tam przykryła go niewielka warstwa mułu. Tego nie musi być zbyt wiele, niemniej z racji słabej widoczności na dnie już cienka warstwa starczy, by nurek nie zobaczył ciała z odległości paru metrów.
Teorie spiskowe i plotki
Polak znika w sobotni wieczór, ciała nie udaje się odnaleźć ratownikom ani policji. Te informacje wystarczyły, by na campingu pojawiły się plotki i domysły na temat ostatnich chwil życia naszego rodaka. Niektórzy z gości snują iście spiskowe teorie, jakoby Polak nie utonął sam. Ktoś miał mu w tym pomóc i nasz rodak jest ofiarą przestępstwa. Teorie te "podsycają" sami policjanci, nie negując takiego przebiegu wydarzeń.
Stróże prawa nie negują tych plotek, ponieważ by coś zanegować lub potwierdzić potrzebują dowodów. W tym wypadku takim dowodem będzie ciało denata. Do momentu zaś gdy nie uda się go wydostać z wody, nie można wykluczyć praktycznie żadnej wersji wydarzeń. Tym bardziej, iż udział osób trzecich w całej sytuacji wcale nie musi oznaczać morderstwa. Wystarczy na przykład, by Polaka przypadkiem uderzyło wiosło, z którego korzystało dziecko na dmuchanym pontonie. W takiej sytuacji Polak mógł stracić przytomność i iść na dno.
Trzeba będzie poczekać, aż Polak sam wypłynie?
Jeśli policji w najbliższym czasie nie uda się odnaleźć ciała, najprawdopodobniej funkcjonariusze wstrzymają poszukiwania. Śledczy poczekają, aż ciało samo wypłynie. Zbiornik nie jest bowiem zbyt głęboki, jest więc na to pewna szansa, o ile oczywiście szczątki nie zaplątały się w wodorosty. Dopiero po wyłowieniu ciała będzie zaś można podjąć dochodzenie, czy faktycznie ktoś nie pomógł mężczyźnie opuścić tego świata.