Kolejna bomba w Beverwijk. Zamachowiec pomylił adres?
W sobotę obszar wokół Breestraat w Beverwijk został odgrodzony dla postronnych. Wszystko z powodu odkrycia materiału wybuchowego. Policja zdecydowała się na ewakuację kilku domów i sklepów w okolicy. Na miejscu musiał interweniować zespół saperów. Czyżby znów chciano uderzyć w supermarket z polskimi produktami?
W sobotę, o godzinie 9:15 funkcjonariusze miejscowej policji otrzymali informację, od ekipy remontującej jeden z budynków na Breestraat, o podejrzanym przedmiocie, który mógł być bombą. W efekcie na miejsce natychmiast przyjechało kilka jednostek policji, która nie tylko odgrodziła teren, ale i ewakuowała okolicznych mieszkańców i klientów robiących zakupy w tamtejszych sklepach. Następnie pod budynek przybył zespół saperów.
Historia się powtarza
Policjanci, rozpoczynając działania, mieli bowiem w pamięci to, co stało się w pobliskim centrum handlowym Beverhof. To w nim znajduje się polski supermarket, który na przełomie roku dwukrotnie padł ofiarą podłożonej pod nim bomby. Na początku tego tygodnia saperzy znaleźli tam trzeci ładunek. Ten na szczęście został w porę rozbrojony i nie doszło do eksplozji. Niemniej jednak to, czego nie udało się tam dokonać przestępcom, zrobiła władza w imię prawa. Burmistrz z racji na bezpieczeństwo całej okolicy zdecydował się bowiem zamknąć sklep. Można więc powiedzieć, iż przestępcy dopięli swego, zrobili to jednak nie eksplozją, a podpisem urzędnika.
Saperzy
Po przyjeździe saperów okazało się, iż podejrzenia ekipy remontowej się potwierdziły. Specjaliści od materiałów wybuchowych zabrali podejrzaną paczkę, a następnie zdetonowali ją w bezpiecznym miejscu. Po tym jak saperzy odjechali z ładunkiem, a policja zabezpieczyła dowody na miejscu znalezienia wybuchowej niespodzianki, cały obszar znów został otwarty dla cywili. Mieszkańcy mogli wrócić do domów, a klienci na zakupy.
Wszystko się łączy?
Trzykrotny atak na polski supermarket i teraz kolejna bomba w innym budynku w bezpośredniej okolicy. Czy obie te sprawy się łączą? Rzecznik miejscowej policji przekazał, iż jest jeszcze za wcześnie by mówić o powiązaniu obu spraw. Oficer wskazuje jednak dobitnie, iż pomimo że bombę znaleziono niedaleko sklepu z polskimi produktami, ta nie miała szans wyrządzić mu jakichkolwiek szkód i nie była skierowana w niego. Wyglądało to tak jakby celem tego, który ją podłożył, było pokrzyżowanie planów remontu. Czyżby więc te sprawy były całkowicie sobie obce? A może ta i niedawna bomba przed polskim sklepem mają doprowadzić do zastraszenia okolicznej społeczności. Umiejscowienie tej drugiej zaś przy lokalu, który już padł ofiarą bomb, miało tylko spowodować, iż śledczy będą łączyć tę sprawę z dawnymi zamachami, a nie aktualnymi planami bandytów? A może przestępcy po prostu się pomylili. Jak wskazuje bowiem RTV Noord-Holland, remontowany budynek był kiedyś siedzibą polskiego sklepu, więc może bomber pomylił adres? Są to jednak tylko domysły. Na wszystkie pytania i wątpliwości musi odpowiedzieć rozpoczęte śledztwo.