Kobieta bez głowy znaleziona w Tilburgu, to śmiecenie nie morderstwo
Wykorzystał, zabił i porzucił. Policjanci w Tilburgu zostali wezwani do makabrycznej zbrodni, na którą natknął się jeden z przechodniów. Gdy przybyli na miejsce słowa świadka się potwierdziły. Problemem jednak była sama ofiara. Nie można mówić o morderstwie, gdy ktoś nigdy nie żył.
Holenderska policja jeździ do wielu spraw. Część z nich sprawia, iż oficerom jest cieplej na sercu, gdy policjanci eskortują rodzącą kobietę do szpitala, czy spełniają prośbę dzieci i bawią się z nimi w policjantów i złodziei. W innych wykonują swój obowiązek, wystawiając mandaty lub też łapiąc przestępców. Ludzie złamali bowiem prawo i muszą zostać ukarani. Są też jednak sprawy, które policjanci chcieliby, aby nigdy się nie zdarzały. Wezwania do brutalnych zabójstw, okaleczonych ciał, czy topielców wyciąganych z wody. Nie jest to nic przyjemnego, ale taka jest już ich praca.
Alarm
Tak też było w sobotę w Tilburgu, kiedy to przerażony świadek zadzwonił, iż widział nagie ciało kobiety w śpiworze. To samo w sobie było już zastanawiające. Później jednak pojawiło się zdanie o tym, iż nie ma ona głowy. „Wtedy włączają się u nas wszystkie dzwonki alarmowe. Nieczęsto dostajemy tego rodzaju zgłoszenie, ale po to jesteśmy funkcjonariuszami. W końcu nigdy nie wiadomo. Być może mamy do czynienia z prawdziwą śmiercią” – mówi rzecznik komendy.
Na miejsce natychmiast zostały wysłane patrole policji. Jak wspominają niderlandzkim mediom oficerowie biorący udział w akcji, jadąc na miejsce zgłoszenia, w ich głowach kłębiło się wiele nieprzyjemnych wizji. Gdy jednak dotarli we wskazane miejsce, na Nieuwe Rielseweg w Goirle, ich czarne myśli momentalnie nabrały koloru.
Ciało
Z czerwonego śpiwora faktycznie wystawało nagie ciało bez głowy. Nigdzie jednak nie było krwi, nie było bowiem rany. Głowa, jeśli była, została zdemontowana. Ofiarą nie była bowiem kobieta, a wysokiej jakości lalka erotyczna. To zaś zmieniło kwalifikację czynu z potencjalnego zabójstwa lub morderstwa na śmiecenie w miejscu publicznym.
Aresztowanie
Najprawdopodobniej świadek, który zobaczył „ofiarę” z pewnej odległości, był na tyle przerażony lub niedowidzący, iż po prostu nie zorientował się, iż ma do czynienia z lalką. Policja nie obwinia go tu o złą wolę.
Po takim nieoczekiwanym zamknięciu sprawy, patrol postanowił zabrać porzuconą „ofiarę” na komendę. Tam przez pewien czas będzie czekać na swojego ukochanego, jeśli ten odważy się ją odebrać.
Źródło: omroepbrabant.nl