Zmierzch pewnej epoki – Klub Diana kończy działalność

Zmierzch pewnej epoki - Klub Diana kończy działalność

To dla wielu koniec pięknej historii. Po 44 latach najsłynniejszy dom publiczny, klub seksualny w Holandii zakończył swoją działalność. Jak mówi właściciel Klubu Diana, zwanego wcześniej też jako Sauna Diana, w tym biznesie nie ma już przyszłości. Czemu? Ponieważ „nie ma już kobiet, które nadal chcą płacić podatki”.

Właściciele nieruchomości nie kryją pewnego rozgoryczenia z powodu tego co się stało. W rozmowie z holenderskimi dziennikarzami wskazują, że „Po prostu nie można już legalnie pracować w tej branży” pomimo tego, iż Holandia jest jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie owa branża jest całkowicie legalna. Informację o zamknięciu lokalu, a więc i wypowiedzeniach kierownictwo przekazało w piątek stałemu personelowi klubu i piętnastu zatrudnionym tam obecnie paniom.

Braki kadrowe

Jednym z gwoździ do trumny lokalu były braki kadrowe. Te bowiem pojawiają się nawet i w tej branży. „To trudna decyzja, ale duży ciężar kosztów i brak kobiet uniemożliwiają zarabianie pieniędzy” – mówią właściciele Jan i Ruud Siemons. Nie chodzi tu bynajmniej o to, iż brak jest kobiet trudniących się najstarszym zawodem świata. Nie ma dziewczyn, które chciałyby to robić legalnie. Po co bowiem płacić podatki i zarabiać mniej, kiedy w szarej strefie czekają większe zyski. Właściciele zaś nie chcieli tak zatrudniać pracownic. Woleli do końca pozostać marką działającą całkowicie legalnie. „Jest wielu klientów, ta potrzeba zawsze pozostanie. Moglibyśmy kontynuować, ale mamy reputację do utrzymania. Nie chcemy pracować poniżej tego poziomu, wolimy raczej przestać” – powiedzieli bracia

 

Kawałek Historii

W ten sposób Jan i Ruud Siemons kończą historię, którą w 1978 roku rozpoczęli ich rodzice. To oni bowiem założyli ten klub seksu i relaksu nieopodal belgijskiej granicy, który przez dziesięciolecia stał się wręcz kultowy.  Właściciele wskazują zresztą, iż to, co się stało, nie dotyka tylko ich. Mówią wręcz o zmierzchu pewnej epoki. Jeszcze dwadzieścia lat temu w Niderlandach było ponad dwa tysiące podobnych miejsc. Obecnie zostało ich tylko około 200. Czemu tak się stało? Bracia mają trochę żalu do władz, które nie przywiązują zbyt dużej uwagi do szarej strefy. Skoro zaś zagrożenie ze strony państwa jest praktycznie zerowe, to czemu nie pracować na czarno.

 

COVID

Swoje zrobiła również pandemia. Lokal na długi czas musiał zamknąć działalność. Nie mógł też liczyć na rządowe wsparcie, co bardzo mocno nadszarpnęło opłacalność całego przedsięwzięcia. Gdyby tego było mało personel niemogący liczyć na wypłaty wynagrodzenia, po prostu odszedł.

 

Źródło:  Nu.nl