Kara za dobry uczynek, czyli do sądu za chwast

Kara za dobry uczynek

Co człowieka może czekać za dobry uczynek, za działanie w czynie społecznym, którego celem jest dbanie o wspólne dobro lokalnej społeczności? Słowo dziękuje, uśmiech współmieszkańców, nagroda od miejscowych władz? Okazuje się, że nie. Mieszkaniec Swalmen za działania w czynie społecznym dostał od policji grzywnę w wysokości 250 euro, a jego sprawa trafiła do sądu.

W miniony czwartek przed sądem rejonowym w Roermond zapadł wyrok w sprawie Holendra, który został złapany na gorącym uczynku za wandalizm. Funkcjonariusze schwytali oskarżonego na tym jak wyrwał roślinę z parkowej rabatki. Za to co zrobił, wlepili mu mandat, w wysokości 250 euro.
Mężczyzna tłumaczył się, iż nie zrobił nic złego, że działał dla dobra wspólnego i nie przyjął mandatu.
Policja przekazała więc sprawę prokuraturze. Strony spotkały się w tym tygodniu przed sądem

Proces

Proces, który miał miejsce na sali rozpraw, przypominał bardziej skecz kabaretowy w stylu tych absurdalnych, niż prawdziwą rozprawę. Zabawnie brzmiało już samo oświadczenie policjantów wlepiających mandat „(wyrwanie rośliny-red.) stworzyło niekorzystną sytuację dla rośliny, ponieważ nie mogła już wchłaniać surowców i składników odżywczych z gleby, jej korzenie nie znajdowały się bowiem już w ziemi. Stworzyło to również niekorzystną sytuację dla parku, ponieważ roślina została z niego usunięta”.

 

Fotografia

Na to oświadczenie odpowiedziała prawniczka oskarżonego. Zaprezentowała ona sędziemu obszerny materiał dowodowy w postaci zdjęć wyrwanej rośliny, na których wyraźnie było widać, iż poszkodowanym był zwykły chwast. „Co innego, gdyby klient wyrwał krzak róży. Ktoś, kto usuwa chwasty i zostaje za to ukarany grzywną... Jeśli to jest awanturnictwo i wandalizm, to wszyscy śmieciarze są awanturnikami, podobnie jak pracownicy parków. Ten człowiek zasługuje na wstążkę od króla (medal- red.), a nie grzywny” – wskazała obrończyni.

 

Prokurator

Prokurator prowadzący sprawę przyznał, iż cały ten proces wygląda dość absurdalnie. Nie chodzi w nim jednak tylko o wyrwanie tego jednego chwasta. "Nie jest intencją, aby wszyscy wyrywali rośliny z grządek” – powiedział oskarżyciel, dodając, iż działanie to było aspołeczne i wyrządziło szkody w parku. Pieleniem powinni zajmować się bowiem specjaliści, a nie przypadkowi ludzie. Dlatego też nie ma znaczenia, co wyrwał mężczyzna, jest to wandalizm.

 

Wyrok

Sąd jednak nie przyznał racji prokuratorowi i uniewinnił mężczyznę. Sprawa ta może wygląda zabawnie. Jej skutki niosą jednak za sobą dość duże niebezpieczeństwo. Cały proces torpeduje bowiem oddolne działania, akcje społeczne, gdy ludzie po prostu spontanicznie chcą pomóc, chcą upiększyć swoją okolicę. Wiedząc, iż ich prospołeczne działanie może zakończyć się w sądzie, mogą zastanowić się dwa razy czy działać. Czy podnieść papierek wyrzucony kogoś na ulicy, lub uwolnić jeża, który utknął w pustej puszce po psiej karmie.

 

Źródło:  Nu.nl