Kajakarze-ekolodzy muszą spływać z Leiden

Kajakarze ekolodzy

Mówi się, że w Polsce nie da się nic zrobić, ponieważ biurokracja i urzędnicy potrafią stłamsić każdy pomysł w zarodku. Okazuje się, że w Holandii czasem jest podobnie. Wolontariusze zbierali odpady pływając kajakami w Leiden. Organy ścigania, po decyzji władz, zakazały im oczyszczania miasta pod groźbą surowych sankcji.

Szczytny cel

Kajakarski Plastic Spotter to nic innego jak grupa młodych ludzi, zapaleńców, dla których dobro przyrody jest jednym z dóbr nadrzędnych. Ludzie ci, zamiast jednak pikietować, przypinać się do drzew czy tworzyć posty w mediach społecznościowych, zdecydowali się przede wszystkim działać. Na czym owe działania polegają? Na łączeniu przyjemnego z pożytecznym. Grupa wypływa na wycieczki kajakowe po kanałach gminy Leiden. Ów relaks na wodzie połączony jest ze zbieraniem plastikowych odpadków, które spotkają na swojej drodze. Tylko tyle lub może i aż tyle, ponieważ nikt inny nie wpadł w mieście na taki pomysł.

Poparcie społeczne

Ekologiczni zapaleńcy cieszą się dużym poparciem lokalnej społeczności. Mieszkańcy widzą, iż grupa wkłada w swoje działania dużo sił i środków, wierzy w to co robi i chce by nie tylko im, ale wszystkim w regionie żyło się lepiej.
Holenderscy kajakarze - sprzątacze znaleźli również uznania na arenie międzynarodowej. Wszystko to zasługa nie tylko owych spływów kajakowych, ale i kampanii w mediach społecznościowych. Prezentowała ona okonia zaplątanego w rękawiczkę chirurgiczną używaną jako środek bezpieczeństwa podczas pandemii. Akcja ta miała uświadomić opinii publicznej, iż to, co może nam uratować zdrowie i życie (rękawiczki, maseczki), wyrzucane do kanałów i rzek stanowi śmiertelne zagrożenie dla tamtejszych zwierząt.

Głosy poparcia płynęły więc już nie tylko z Leiden, czy terenu Holandii, ale i całej Europy. Mówi się jednak, iż trudno jest być prorokiem we własnym kraju. Tak też było i w tym wypadku. Pewnego dnia do organizatora całego przedsięwzięcia zadzwoniły organy ścigania, które poinformowały, iż jeśli grupa nie zakończy działalności, mogą ją czekać poważne sankcje prawne.

Gmina

Komu nie spodobało się działanie ekologów w kajakach? Władzom gminy. Ich zdaniem to, że pasjonaci robią coś dla dobra miasta, nie ma znaczenia. Łamią bowiem prawo, należy ich za to ukarać. W jaki sposób kajakarze mogli złamać prawo? Bynajmniej nie chodzi tu o zakaz pływania. To jest dozwolone. Chodzi o to, iż młodzi ludzie nie dostali pozwolenia na cumowanie. Póki więc kajakarze takiego pozwolenia nie będą mieć, kajaki Plastic Spottera nie będą tolerowane na wodach gminy.
Jak można było się domyśleć, informacja ta wprawiła w osłupienie nie tylko samych ekologów - wolontariuszy, ale i lokalną społeczność, która jawnie nie kryła niechęci wobec gminy. Ludzie nie rozumieli, jak można ścigać tych, którzy z własnej woli i za własne pieniądze chcą zrobić dość dobrego dla miasta. Sprawa wywołała też ogromny sprzeciw „zielonych” w radzie gminy. Złożyli oni wniosek o przegłosowanie przepisów pozwalających swobodnie pływać kajakami do momentu jednak, w którym nowe obostrzenia nie wejdą w życie. Poławiacze plastikowych odpadków mają zakaz zejścia na wodę.