Jakim cudem ten kierowca mógł prowadzić?
Drogówka w Vlissingen zatrzymała pijanego kierowcę, któremu powinni z miejsca zabrać prawo jazdy. Było to jednak niemożliwe do wykonania, ponieważ uczestnik ruchu po prostu go nie miał. Jak jednak oficerowie zatrzymali mężczyznę? Wszystko dzięki reakcjom przestraszonych świadków.
W niedzielny wieczór dyżurny policji w Vlissingen otrzymał zgłoszenie od przerażonych świadków. Ludzie, którzy do niego zadzwonili, opowiedzieli mu o mężczyźnie, który jeszcze kilka minut temu leżał na ulicy i zionęło od niego alkoholem. Następnie miał on wstać, jakoś dotrzeć do samochodu i odjechać nim. Jeśli świadkowie nie przesadzali, taki stan kierowcy oznaczał, iż stwarzał on ogromne niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. Zapadła więc decyzja o jak najszybszym zatrzymaniu pijanego pirata drogowego.
Zatrzymanie kierowcy
Patrolom udało się namierzyć i zatrzymać samochód zgodny z opisem, zanim doszło do jakiegokolwiek wypadku. Kierowcę, którym okazał się nasz rodak, poddano badaniu alkomatem. To wykazało, iż faktycznie wypił on dużo za dużo. Gdyby jednak tego było mało, test śliny na obecność narkotyków wykazał, że człowiek ten niedawno palił marihuanę. Nie było więc mowy, by ktoś w takim stanie mógł kontynuować jazdę. Policja więc chciała odebrać mu dokumenty, wtedy to jednak kierowca przekazał im, iż nie ma prawa jazdy. Tego było już dla patrolu za dużo. Polak został aresztowany i trafił do celi w Torentijd w Middelburgu, gdzie odmówił współpracy z policją
Najwyższa kara
Skala przewinień Polaka była na tyle duża, iż sprawą zajmie się nią prokuratura. Swoistym gwoździem do trumny przybysza znad Wisły była odmowa poddania się badaniu krwi. To zaś zwykle dla oskarżyciela znaczy, iż kierowca wypił aż tyle, że chce to ukryć i domaga się najwyższego wymiaru kary przed sądem.
Autobrowar
Jazda pod wpływem alkoholu nie zawsze może jednak oznaczać skazania w sądzie. Na początku tygodnia zapadł właśnie wyrok w sprawie Belgijskiego kierowcy na podwójnym gazie. Belg został trzykrotnie złapany na jeździe pod wpływem, za każdym razem zapierał się, iż nic nie pił, alkomat i badania krwi mówiły jednak co innego. Sprawa trafiła więc na wokandę.
Wyrok wydawał się przesądzony, prokuratura miała niezbite dowody. Badania lekarskie, jakim poddał się Belg, wykazały jednak, że jest on wyjątkowy. Mężczyzna cierpi na tzw. syndrom autobrowaru. Jego organizm automatycznie przekształca cukier w alkohol. Oskarżony do momentu badań o tym nie wiedział.
Sąd więc uznał jego jazdę pod wpływem jako „siłę wyższą”, na którą oskarżony nie miał wpływu i go uniewinnił. Nie zabronił mu też jazdy samochodem. Belg musi jednak stosować specjalną dietę, jeśli chce prowadzić. Jeśli bowiem znów zostanie zatrzymany za jazdę pod wpływem, czeka go kara.