Idziesz do urzędu? Zrobią Ci zdjęcie
Idziesz do urzędu miasta, by zgłosić przeprowadzę albo wyrobić prawo jazdy? Szykuj się na sesję zdjęciową. Prawie połowa gmin w Holandii wykonuje zdjęcia twarzy petenta, by porównać je potem z tym, które znajduje się w dowodzie tożsamości przez niego okazanym. Wszystko po to, by zapobiec ewentualnym oszustwom. Czy jednak takie oszustwa faktycznie miały miejsce i czy taka ingerencja w naszą sferę prywatną jest niezbędna? Skąd pomysł na nią?
Skanery twarzy
Wiele samorządów bardzo chętnie korzysta ze skanerów twarzy. Urządzenia te, nieco upraszczając, robią zdjęcie petentowi i później porównują je z tym w dowodzie osobistym. Wszystko po to, by potwierdzić, że osoba zgłaszająca dany wniosek jest tą samą, którą możemy zobaczyć w dokumencie. Ma to zabezpieczyć, by ktoś niepowołany a na przykład podobny do X nie posłużył się dokumentem X, aby przeprowadzić działania mogące być niekorzystne dla X lub jego rodziny, krewnych.
Od wielu lat
Podobne rozwiązanie jest stosowane na przykład podczas kontroli granicznej na lotnisku w Schiphol. Tam podróżni muszą najpierw zeskanować paszport, a później spojrzeć w obiektyw, tak aby algorytm mógł porównać, czy w dokumencie i na lotnisku jest ta sama osoba. Oprogramowanie to pomaga celnikom wychwycić tych, którzy chcą nielegalnie przekroczyć granice. Dzięki czujności pograniczników i sprawnemu działaniu systemu w 2021 roku udało się zatrzymać 211 takich oszustów. Tam faktycznie działanie to ma rację bytu, ponieważ nie pozwala wjechać, np. poszukiwanym przestępcom posługującym się kradzionym paszportem. Co jednak z gminami?
Dmuchanie na zimne
Gminy coraz chętniej kupują sprzęt do rozpoznawania twarzy. Zakupów takich dokonują nie tylko miasta, w których dochodziło do tego typu incydentów, ale też te, w których nigdy coś takiego nie miało miejsca. Doskonałym przykładem może być na przykład Vught, które nabyło taki system, mimo iż nigdy nie doszło tam do oszusta z kradzieżą tożsamości.
Rzecznik gminy tłumaczy to jednak tym, iż zrobiono to, by chronić mieszkańców, a nie dlatego, że im nie ufają. Podobnie wyjaśniają to również inne gminy. Kontrola ma być więc nie brakiem zaufania, a sposobem na zwiększenie bezpieczeństwa interesantów.
Owczy pęd
Niektórzy widzą w tym jednak drugie dno. Wskazując na owczy pęd. Nieoficjalnie mówi się, iż w 140 gminach jest około 350 kamer do rozpoznawania twarzy. Duża część z tego sprzętu kurzy się gdzieś na półkach. Czemu? Gminy kupowały go nie dlatego, że potrzebowały, ale dlatego, iż miały go sąsiednie gminy, urzędnicy stwierdzali więc, że ich miasto nie może być gorsze. W praktyce jednak większość urzędników i tak wolała zaufać własnemu oku, kontrolując tożsamość petenta.
Źródło: Nu.nl