Holendrzy zaprzestają budowy rurociągu

Holendersko-szwajcarskie konsorcjum wstrzymuje działania, wywołujące polskie protesty. Najnowsze informacje z Holandii wskazują jednak, iż decyzja ta to nie efekt starań naszego rządu, a presja Stanów Zjednoczonych w kwestii gazociągu.

Nord Stream

Cała sprawa dotyczy projektu Nord Stream 2, o wartości około 2 miliardów dolarów. Rurociąg położony na dnie Bałtyku miał być gotowy w ciągu kilku miesięcy. Za pośrednictwem tego gazociągu Federacja Rosyjska miała transportować skroplony gaz ziemny bezpośrednio ze swojego terytorium do Niemiec. Projekt ten pozwoliłby na wykluczenie Polski i Ukrainy jako krajów przesyłowych. Dzięki temu odbiorca końcowy, jakim są Niemcy i inne kraje Europy Zachodniej mogłyby płacić niższe koszty obioru błękitnego paliwa. Wszystko z racji, iż omija się pośredników, przez których terytorium przepływa rura z gazem.

Gazociąg ten, oprócz jednak czynników czysto ekonomicznych, ma również ogromne znaczenie polityczne. Polska od wielu lat jest nieprzychylna Rosji i traktuje ten kraj jako potencjalnego wroga. Ukraina jest prawie w stanie wojny z Federacją wspierającą separatystów w Donbasie. Pomiędzy krajami nie ma wprawdzie działań wojennych, ale stosunki są delikatnie mówiąc, wrogie. Dodać do tego należy również problemy z wypłacalnością Ukrainy za zakupiony z Rosji gaz. Wszystko to może doprowadzić do „zakręcenia kurka” naszym wschodnim sąsiadom przez Rosjan. Rosja mogłaby również zakręć gaz i Polsce gdyby chciała. Obecnie jest z tym jednak pewien problem. Embargo poczułyby również kraje znajdujące się dalej na linii przesyłowej. W takiej sytuacji Nord Stream 2 pozwala odciąć dostawy do Europy Środkowo-Wschodniej nie obawiając się tego, iż zachodni odbiorcy zostaną bez gazu.

 

Budowa

Przeciwko projektom gazociągu protestował wiec polski i ukraiński rząd, a także państwa Grupy Wyszehradzkiej. Działania te nie przyniosły jednak pozytywnych rezultatów. Budowa ruszyła, za projekt odpowiedzialne jest szwajcarsko-holenderskie konsorcjum Allseas. W pewnym momencie prace zostały jednak dość nagle wstrzymane.

 

Wielki brat zza oceanu

Wszystko to efekt decyzji Stanów Zjednoczonych. Prezydent Donald Trump podpisał w piątek ustawę, mówiącą że firmy biorące udział w projekcie mogą liczyć się z sankcjami ze strony Stanów Zjednoczonych. Zgodnie z nowym dekretem „Wuja Sama”, europejskie firmy pracujące nad gazociągiem trafią na amerykańską „czarną listę”. Taki stan rzeczy dość mocno godzi zaś w finanse Allseas, ponieważ wiele z ich najbardziej dochodowych przedsięwzięć znajduje się właśnie w Ameryce Północnej. To zaś powoduje, iż gazociąg w ogólnym rozrachunku przestaje już być tak opłacalny, jak początkowo zakładali analitycy szwajcarsko-holenderskiego konsorcjum. Najnowsze informacje z Holandii, Stanów Zjednoczonych i Rosji mówią o tym, że decyzja USA spowodowana jest nie tyle troską Trumpa o Polskę i Ukrainę, ale obawą, że Europa Zachodnia uzależniona od Rosyjskiego gazu stanie się niejako zakładnikiem polityki Putina, a kraj spod znaku gwiaździstego sztandaru nie może sobie na to pozwolić.