Holendrzy z zarzutami handlu ludźmi

Holendrzy złapali polskiego złodzieja samochodów

Funkcjonariusze holenderskiej policji aresztowali siedem osób pod zarzutem handlu ludźmi i zmuszania do prostytucji dziewiętnastu kobiet. Zatrzymania to efekt długiego śledztwa. Podejrzanych ujęto 1 lutego, z racji jednak na działania operacyjne policja pochwaliła się tym sukcesem dopiero wczoraj.

Stróże prawa zatrzymali pięciu mężczyzn i dwie kobiety. Prokuratura i policja mówią, iż udało się rozbić dobrze działającą grupę przestępczą, na której czele miał stać 38-latek operujący w rejonie Eindhoven. Śledztwo w sprawie handlu ludźmi i zmuszania do prostytucji rozpoczęło się w ubiegłym roku i było pokłosiem innych działań operacyjnych prowadzonych we Wschodniej Brabancji.

 

Jak w zegarku

Policja mówi, iż ustalania pokazują przerażającą organizację szajki. Według śledczych wszystko działało tam jak w przysłowiowym szwajcarskim zegarku. Pod kierownictwem 38-latka w grupie stworzył się wyraźny podział ról. Ronald van Hedel, szef Departamentu Policji ds. Cudzoziemców, Identyfikacji i Handlu Ludźmi (AVIM), przekazał dziennikarzom Omroepbrabant.nl: „Główny podejrzany działał jako szef organizacji. Istniał podział ról, na tych zajmujących się rekrutacją kobiet, aranżowaniem lokalizacji, przewożeniem ofiar i praniem brudnych pieniędzy”. Wszystko działało więc wyjątkowo sprawnie i w bardzo dużej tajemnicy. Gdyby nie zwrócenie uwagi na 38-latka w innej sprawie, być może policji nigdy nie udałoby się uwolnić 19-kobiet wykorzystywanych przez grupę.

 

Ofiary

Kim były ofiary? Policja przekazuje, że było to 19 bezbronnych kobiet. Jak rozumieć ową bezbronność? Nie chodzi tu bynajmniej, iż były to nastolatki (niepełnoletnie). Przestępcy wyszukiwali kobiety, które znajdywały się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Najlepszym celem były migrantki przybyłe z zagranicy, borykające się z uzależnieniami czy długami, a często nawet nieznające języka. Przestępcy oferowali im pracę pozwalającą rzekomo na godziwe życie i łatwe wyjście z długów. Szybko jednak okazywało się, iż dobra praca to świadczenie usług seksualnych w szarej strefie. Gdyby tego było mało, przestępcy zastraszali kobiety i zabierali im praktycznie większość zarobionych pieniędzy.

 

Może być jeszcze gorzej

Policja obawia się, iż w najbliższym czasie ludzi, którzy będą chcieli zarobić na krzywdzie innych, będzie jeszcze więcej. Do Holandii przyjeżdżają bowiem uciekinierzy z Ukrainy. Wśród nich wiele zdesperowanych, nieznających języka, młodych kobiet. Wiele z nich szukając w najbliższych dniach pracy, może natrafić na „zbyt idealne oferty” i stać się kolejnymi ofiarami takich szajek. Dlatego też policja prosi i uczula. Handel ludźmi i nielegalna prostytucja to nie tylko domena „złych dzielnic”. Osoby, które są wykorzystywane w ten sposób, można spotkać nawet na osiedlach willowych, czy w drogich hotelach. Dlatego też mundurowi apelują, by w sytuacji, w której mamy nawet małe podejrzenia, iż komuś dzieje się krzywda zgłosić to na policję.

 

 

Źródło: omroepbrabant.nl