Holendrzy to idioci, czyli kradzież Lucasa
Z góry przepraszamy za taki tytuł. Niemniej nikt w naszej redakcji nie umiał znaleźć innych słów, które by opisywały sytuację w Utrechcie, a nie były przekleństwami. Jak bowiem nazwać ludzi, którzy okradają holenderskie pogotowie, gdy medycy są zajęci poszkodowanym?
Holenderska policja poinformowała niedawno w mediach społecznościowych o incydencie, który nakazuje zastanowić się nad kondycją społeczno-psychiczną studentów z Utrechtu.
Impreza
W nocy z piątku na sobotę do kompleksu studenckiego w Utrechcie wezwane zostało pogotowie. Według informacji, jakie przekazano dyspozytorowi, jeden z mieszkańców akademików bardzo źle się poczuł i wymagał pomocy lekarskiej. Ponieważ nie do końca było wiadomo, co dolega poszkodowanemu, a rozmówca opisywał jego stan jako pogarszający się, na miejsce została wysłana karetka. Gdy holenderskie pogotowie dotarło do celu, ratownicy nie mogli uwierzyć własnym oczom.
Medycy przybyli na studencką imprezę. Sama domówka była jednak specyficzna. Nie odbywała się w jednym mieszkaniu pokoju, ale kilku. Trudno więc było stwierdzić, iż gdzieś było zbyt dużo ludzi, co mogłoby skończyć się wysokim mandatem. Ludzie byli bowiem wszędzie i nigdzie, poruszali się po korytarzach, wchodzili i wychodzi z kompleksów. Lekarze stwierdzili, iż całe przyjęcie w dobie epidemii to jakaś jedna wielka farsa. Coś, co nie powinno mieć miejsca w dobie epidemii. Niemniej jednak ratownicy przybyli tam w innym celu, niż moralizatorskie pogadanki. Na personel czekał poszkodowany.
Przykra niespodzianka
Sytuacja chorego okazała się dużo lepsza niż wskazywał na to, podczas rozmowy telefonicznej, rozmówca. Medycy nie podają informacji o stanie zdrowia pacjenta, ale nieoficjalnie wiadomo, iż tym co mogło mu sprawić największe problemy, był kac na następny dzień. Pogotowie spakowało więc cały sprzęt, by odjechać spod akademika, ale pojawił się problem.
Zaginiony Lucas
Gdzieś zagubił się Lucas. Medycy zaczęli więc nerwowo przeszukiwać karetkę. Lucas to bowiem nie członek zespołu, a aparat do prowadzenia resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Jego zadaniem jest analiza i prowadzenie masażu serca. Ktoś musiał go ukraść z karetki. Medycy, spiesząc się bowiem do pacjenta, nie zamknęli pod akademikiem drzwi pojazdu.
Poszukiwania
Na miejsce została wezwana policja. Ratownicy, wraz z mundurowymi zaczęli przeszukiwać okolicę. Niestety bez powodzenia. Ktoś musiał zabrać urządzenie. Gdy już medycy stracili nadzieję i chcieli odjechać, okazało się, iż ratujący życie sprzęt znów znajduje się w karetce. Ktoś, gdy policjanci i ratownicy byli daleko musiał podrzucić Lucasa z powrotem do ambulansu.
Żart
Wszystko wskazuje, iż był to tylko głupi żart podpitych studentów. Jeśli jednak tak zachowuje się „przyszłość tego narodu” i śmieje się z takich rzeczy, redakcja nie wróży Niderlandom świetlanej przyszłości.