Holendrzy stracili dostęp do swoich pieniędzy

Holendrzy stracili dostęp do swoich pieniędzy

Rynek kryptowalut można porównać poniekąd do Dzikiego Zachodu, na który udawali się osadnicy, by zyskać bogactwa. Droga ku zachodzącemu słońcu była jednak obarczona ogromnym ryzykiem. Ludzie mogli wiele zyskać, ale też i w mgnieniu oka wszystko stracić. Tak samo jest właśnie z wirtualnymi walutami. Po upadku platformy transakcyjnej FTX wielu inwestujących użytkowników straciło dostęp do zgromadzonych tam środków. Wśród poszkodowanych są Holendrzy.

Platforma finansowa FTX była do niedawna jednym z największych i najpopularniejszych miejsc do transakcji i inwestowania w kryptowaluty. Wszystko działało i prężnie rozwijało się przez lata, by w ostatnich dniach nagle upaść. Miejsce, gdzie wartości transakcji liczone były w milionach dolarów i euro zniknęło, z dnia na dzień. Wielu zaś inwestujących tam ludzi, w tym też i mieszkańców Holandii nagle straciło dostęp do zgromadzonych środków finansowych.

 

Kryzys na rynku

Upadek FTX odbił się ogromnym echem na praktycznie wszystkich dostępnych na rynku kryptowalutach. Najpopularniejsza z nich bitcoin stracił aż 20 procent. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Po co bowiem komuś waluta, która nagle staje się niewymienialna, ponieważ miejsca, gdzie dochodzi do handlu i wymiany tym cyfrowym środkiem płatniczym, przestają istnieć z dnia na dzień.

 

Kłopoty

Jak przekazał dziennikarzom Nu.nl De Nederlandsche Bank (DNB) 2 miliony Holenderskich gospodarstw domowych inwestuje w kryptowaluty na rynku cyfrowym. Wiele z nich w ostatnich dniach na skutek spadku wartości tego typu środków, nagle straciło setki, jeśli nie tysiące euro. W najgorszej sytuacji są zaś ci, którzy mieli zdeponowane środki na wyłączonej platformie. Ludzie ci bowiem nie mają do nich obecnie dostępu i nie wiadomo, czy kiedykolwiek jeszcze będą mieli. Ilu jest takich pechowców? Tego DNB nie wie. Holenderski Bank Centralny nie monitoruje tego sektora.

 

Bez pozwolenia

Czemu? Ponieważ FTX nie miał pozwolenia na działalność w Holandii.  Zgodnie z prawem bowiem wszystkie platformy kryptowalotuowe muszą poprosić DNB o pozwolenie, zanim będą mogły zwrócić się do holenderskich inwestorów, na przykład z reklamami w Internecie. Nie oznacza to jednak, iż sami Holendrzy nie mogą na nich inwestować na międzynarodowym rynku.

 

Dziki zachód

DNB wskazuje, iż stara się walczyć z nielegalnie wchodzącymi na rynek platformami cyfrowymi. W ubiegłym roku ukarała Bunance karą 3 milionów euro, ponieważ platforma prowadziła niezgodne z prawem działania promocyjne w Holandii. Jak jednak wskazuje Bank, niektóre tego typu podmioty podporządkowują się holenderskiemu prawu, inne nie, wiedząc, iż jeśli sami użytkownicy zechcą to ich znajdą.  Sam DNB wskazuje zaś, iż rynek kryptowalut jest wyjątkowo niebezpieczny. Holenderskie organy nadzoru, które usiłują tam działać mają za zadanie przede wszystkich wychwytywać przelewy związane z praniem brudnych pieniędzy i wspieraniem terroryzmu. Nie chronią oni inwestorów. Dlatego też Holendrzy inwestujący w kryptowaluty dorobek życia robią to na własne ryzyko i muszą liczyć się z tym, że mogą stracić swoje oszczędności.

 

 

Źródło:  Nu.nl