Holendrzy dzielą się sercem
Mieszkańcy Królestwa Niderlandów pokazują swoje serce i zaczynają się nim coraz częściej dzielić z potrzebującymi. Dzięki tym aktom dobroci, współczucia i miłości po wielu latach udało się ustabilizować liczbę oczekujących na przeszczep. Tak. Mówimy tu o faktycznym dzieleniu się sercem ofiarowanym przez osobę zmarłą i wielkim sukcesie nowej techniki, jaką wprowadzono 2 lata temu.
O co chodzi? Z jednej strony o ustawę z 1 lipca 2020 roku dotyczącą przeszczepów organów. Wprowadzone wtedy przepisy zrobiły bardzo dużo dobrego i uratowały wiele istnień, sprawiając, iż Holendrzy zaczęli podejmować naprawdę świadome wybory w tym zakresie i informować o tym swoich bliskich. To jednak nie wszystko.
Dwa lata temu w Niderlandach wprowadzono też nową metodę przeszczepu serca, gdzie zaczęto wykorzystywać serce osoby zmarłej. Dzięki temu, jak przekazuje Holenderska Fundacja Transplantacyjna, przeprowadzono już sześćdziesiąt przeszczepów serca. Tak duża ilość operacji to również zasługa ścisłej współpracy UMC Groningen, UMC Utrecht i Erasmus MC, gdzie dokonuje się takich zabiegów.
Serce w pudełku
Pobranie „serca od osoby zmarłej” może budzić pewną konsternację. Oznaczałoby to bowiem, iż wcześniej organ ten pobierano żywym. Jest to po części prawda. Do momentu wprowadzenia techniki heart-in-a-box, serca były pobierane tylko od osób, u których stwierdzono śmierć mózgu, ale nie ustały czynności życiowe (bicie serca, oddech). Teraz fakt ten nie ma znaczenia. Owo pudełko (box), to bowiem maszyna perfuzyjna. Dostarcza ona krew i tlen do serca zmarłego, tak więc upraszczając, organ nie wie, iż jego właściciel umarł i nadal pracuje. Działa i bije, więc można go przeszczepić. System ten daje lekarzom więcej czasu na przygotowanie czy transport pacjenta. Okienko na taki przeszczep zwiększa się aż do 8 godzin.
Przełom
Jak mówi dziennikarzom Nu.nl kardiolog Olivier Manintveld z Erasmus MC: „Korzystając z tej maszyny, wykorzystujemy serca, których nigdy wcześniej nie mogliśmy użyć do przeszczepu”. Oczekujący na przeszczep mają więc o wiele większe szanse na życie. Wcześniej bowiem umierał co siódmy pacjent znajdujący się na liście biorców.
Teraz to się zmienia. Bez „skrzynki” holenderscy lekarze przeprowadzali czterdzieści przeszczepów rocznie. W tym roku zaś do czerwca było już ich trzydzieści. Lekarze liczą również, iż w tym roku wynik ten co najmniej się podwoi, co pozwoli skrócić liczbę oczekujących, na której są obecnie 164 osoby.
Źródło: Nu.nl