Holendrzy chcą zbudować „śmieciowe” elektrownie atomowe
Obecna sytuacja związana z wojną na Ukrainie i zagrożeniem dostaw ropy i gazu wstrząsnęła wieloma krajami Europy. Okazało się bowiem, że praktycznie żaden kraj starego kontynentu nie był bezpieczny energetycznie. Rządy zaczęły więc szukać sposobów jak uniezależnić się od gazu i ropy. Holendrzy tak jak i Polacy rozważają postawienie na elektrownie atomowe. Władze Niderlandów nie byłyby jednak sobą, gdy nie chciały tego zrobić w swoim stylu.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem już za około 15 lat w Borssele powstanie elektrownia atomowa, która będzie zaopatrywać w prąd dużą część mieszkańców Niderlandów. Jak to jednak możliwe, że Holendrzy, tak ekologiczni, chcą zbudować elektrownię, wytwarzającą niebezpieczne odpady promieniotwórcze? Sęk właśnie w tym, iż holenderski kompleks by ich praktycznie nie wytwarzał. Ba, gdyby tego było mało, ma on właśnie produkować energię ze spalania odpadów nuklearnych powstałych w innych elektrowniach.
W tej nowej elektrowni w Borssele miałby bowiem znaleźć się reaktor ze stopioną solą. Technologia ta, choć droga, jest wyjątkowo czysta, nawet jak na atom. Jak bowiem wspominaliśmy wyżej, nie wytwarza ona odpadów promieniotwórczych z długim czasem połowicznego rozpadu, które następnie trzeba składować w specjalnych warunkach przez tysiące lat. Reaktory te bowiem wykorzystują właśnie te odpady jako paliwo.
Idealna dla Holendrów
Rozwiązanie to nie jest jeszcze gotowe. Obecnie nad takim pozyskaniem energii z odpadów w tak zwanych reaktorach torowych pracuje kilka zespołów na świecie. Wśród nich naukowcy z Holandii. Ekipy te nie są zbyt chętne, aby dzielić się swoimi odkryciami. Nie ma się jednak czemu dziwić. Opracowanie i opatentowanie tej technologii pozwoli nie tylko uczynić energię atomową jeszcze czystszą, ale i pozbyć się ton radioaktywnych odpadów. To zaś oznacza ogromne pieniądze, jeśli nie nawet Nagrodę Nobla.
Mechanika
Jak wskazuje dziennikarzom AD jeden z pomysłodawców, reaktor, nad którym pracują, nie wykorzystuje uranu jako paliwa, jak w konwencjonalnych elektrowniach jądrowych, ale metaliczny tor i odpady nuklearne z długim okresem połowiczego rozpadu, które będą rozpuszczone w stopionej soli. „Oznacza to, że oprócz toru wykorzystujemy również istniejące odpady nuklearne jako paliwo. Nasza elektrownia wytwarza „krótko żyjące” odpady nuklearne, które jednak tracą radioaktywność w ciągu 200 do 300 lat. Do tego spalamy długożyciowe odpady nuklearne. W przeciwnym razie (jeśli nie podejmiemy takich działań- red.) pozostaniemy z radioaktywnym materiałem przez tysiąclecia, który musi być odpowiednio przechowywany przez długi czas. Reaktor ze stopioną solą zapewni zatem redukcję odpadów radioaktywnych, przekształcając je w energię wolną od CO2” – mówi holenderskim dziennikarzom Lucas Pool.
Samowystarczalność
Jeśli ten projekt się powiedzie, ta solna elektrownia atomowa stanie w Borssele, jednej z trzech lokalizacji na tego typu siłownię w Holandii. Energia w niej wyprodukowana sprawi zaś, iż do spółki z turbinami wiatrowymi i elektrowniami solarnymi Holandia może stać się samowystarczalna energetycznie.
Źródło: Ad.nl