Holenderski Kaczor Donald trafił do Polski
Najbardziej rozpoznawalny kaczor na świecie będzie powstawać w Polsce. Taką decyzję ogłosiło wydawnictwo Sanoma, po perturbacjach z holenderskimi drukarniami.
Kaczor Donald
Komiks o popularnej kaczce w marynarskim mundurze to w wielu rodzinach w Holandii, prawie że tradycja. Pierzasty bohater bawi, uczy i wychowuje kolejne pokolenia Holendrów. W odróżnieniu od polskiej edycji przygody Kaczora Donalda w Niderlandach są bardziej „na czasie”. Często w subtelny sposób nawiązują do specyfiki regionu czy wydarzeń, jakie obecnie mają tam miejsce.
Koronnym przykładem jest choćby umieszczenie w komiksie homoseksualnej pary bohaterów. Wszystko to na prośbę jednej, 10-letniej czytelniczki, która jest zapaloną fanką przygód KD, a która jest wychowywana przez dwóch ojców i dwie mamy. Aby teraz uniknąć burzy światopoglądowej, warto zwrócić uwagę, że osoby te stanowią niejako tło. Nikt z głównych bohaterów nie jest gejem ani lesbijką. Działania takie mają w subtelny sposób urealniać świat postaci z komiksów i pokazywać czytelnikom, że na świecie nie wszyscy są identyczni. Również w podobny sposób, rysownicy holenderskiego wydania, od 2016 roku, umieszczają w poszczególnych numerach osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich, niewidome, czy głuche. W jednym z numerów na prośbę czytelników pojawiła się nawet postać chora na dysleksję.
Holenderski Kaczor Donald emigruje do Polski
Poważne zagrożenie
Holenderskie wydania Kaczora Donalda drukowano w drukarni Roto Smeets w Deventer od dziesięcioleci. Niestety w kwietniu tego roku firma ogłosiła upadłość. Wiadomość ta odbiła się szerokim echem w całej krainie tulipanów. Ludzie oczyma wyobraźni wiedzieli, że ich ulubiona bajka znika ze sklepowych półek. Na szczęście kaczka znalazła ratunek w krainie białego orła. Od czerwca 2019 roku każdy nowy holenderski Kaczor Donald będzie drukowany w Polsce. W drukarni należącej do marki Walstead, mającej swoje oddziały w Krakowie. Czy taki stan rzeczy skłoni holenderskich rysowników, by w komiksie umieścić bohaterów emigrujących za pracą z kraju podobnego do Polski? Zobaczymy.
Jak na pogrzebie
17 maja w Roto Smeets, w Deventer z prasy drukarskiej zszedł ostatni numer Veronica Magazine, należącego do tego samego wydawcy co opisywany tutaj komiks. Wszystko to odbywało się pod czujnym okiem praktycznie całego zespołu zakładu. Potem, gdy wyłączone maszyny spowodowały, że w zakładzie zapadła cisza, wielu pracowników nie mogło powstrzymać emocji. W ten sposób w Holandii skończyła się duża część historii prasy drukowanej.