Holenderska jednostka ratuje załogę płonącego tankowca

W czwartkowy poranek holenderska jednostka pod nazwą Acta Marine płynąca z Singapuru do Dubaju, brała udział w akcji ratunkowej prowadzonej po zaatakowaniu dwóch tankowców w Zatoce Omańskiej, na Oceanie Indyjskim.

Słup dymu i sygnał SOS

Około godziny 7 rano czasu warszawskiego, holenderski statek transportowy przystąpił do akcji ratunkowej mającej na celu podjęcie z morza 21 marynarzy z płonącego tankowca Kokuka Courageous. Zbiornikowiec ten przewoził metanol w drodze z Arabii Saudyjskiej do Singapuru. Jednostka wzywała pomocy po tym, jak coś w nią uderzyło i na statku wybuchł pożar. Istniało więc duże niebezpieczeństwo, iż uszkodzony tankowiec nie utrzyma się na powierzchni. Gdy holenderska jednostka płynęła z pomocą, oficerowie z jej mostka widzieli na horyzoncie dymy pożaru.

Holenderska jednostka ratuje załogę płonącego tankowca.

Widok ten przywołał im na myśl stare filmy dokumentalne, pokazujące płonące konwoje zaatakowane przez u-booty na Atlantyku. Gdy jednak europejski statek dotarł na miejsce, marynarzom na Kokuka Courageous udało się opanować pożar. Podjęcie więc załogi z uszkodzonego tankowca nie było problemem. Część marynarzy znajdowała się już w szalupach, w wodzie, część czekała jeszcze na swojej jednostce. W sumie Holendrzy przyjęli na pokład 21 osób. Paru z uratowanych marynarzy miało lekkie obrażenia, które opatrzono w ambulatorium.

Chwilę po tych wydarzeniach jednostka pod holenderską banderą wracała już na swój pierwotny kurs. Gdy statek przepływał obok uszkodzonego transportowca, oczom załogi ukazała się duża wyrwa w kadłubie, wyglądająca tak jakby ktoś faktycznie storpedował tę jednostkę.

 

Kolejny atak

Tego samego dnia w rejonie Zatoki Omańskiej podobny los spotkał przewożący 75 tysięcy ton ropy tankowiec Front Altair z 23-osobową załogą. Jednostka również meldowała o potężnej eksplozji torpedy lub miny morskiej. Statek pomimo poważnych uszkodzeń utrzymał się jednak na wodzie. Słup dumy z płonącej jednostki widać było z kosmosu.

 

Rosnące napięcie

Nikt oficjalnie nie przyznał się do dokonania ataków. Niemniej jednak zdaniem wielu analityków za działania te może odpowiadać Iran. Przez zatokę Omańską przepływa rocznie blisko 20% światowego transportu ropy, a władze tego kraju z powodu pogarszającej się sytuacji politycznej i rosnących napięć na Bliskim Wschodzie, już nieraz groziły zablokowaniem tych szlaków żeglugowych. Sytuacja jest więc bardzo napięta, tym bardziej że nie są to pierwsze tego typu ataki. Miesiąc temu na skutek sabotażu u wybrzeży miasta Al-Fudżajra w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, zostały uszkodzone dwa saudyjskie tankowce. Wszystko to powoduje, że USA wysyła dzisiaj w ten rejon swoje okręty wojenne stacjonujące na Morzu Arabskim.