Holender atakował polskie sklepy!
Poniedziałek na holenderskiej sali sądowej przyniósł ogromny przełom w sprawie ataków na polskie sklepy w Holandii. Oskarżony o udział w zamachach, 20-letni Hyron A., przyznał się do tego, iż podłożył bomby pod supermarketami w Aalsmeer, Beverwijk i Tilburgu.
Podejrzany na poniedziałkowej rozprawie nie krył swojego zdenerwowania całą sytuacją. Widać było, iż młody człowiek wyraźnie stresuje się całym postępowaniem i widokiem sądu. Stres ten być może wynikał z faktu decyzji, jaką podjął po ustaleniach ze swoim obrońcą. Hyron A. oficjalnie przyznał się do podłożenia ładunków wybuchowych w Aalsmeer, Beverwijk i Tilburgu. Prokuratura łączyła mężczyznę początkowo tylko z wydarzeniami mającymi miejsce w grudniu ubiegłego roku, w Beverwijk i styczniu, w Tilburgu. Nowe fakty w sprawie pozwoliły jednak dodać do tej listy także zamach w Aalsmeer.
Holender przyznaje się do podłożenia bomb pod polskimi supermarketami. Wskazuje jednak, że działał na zlecenie.
Pieniądze
Co było motywacją tego młodego człowieka? Wszystkie trzy lokale, które padły ofiarami ataków należały do jednego człowieka. Dlatego też początkowo doszukiwano się zatargu między podejrzanym a oskarżonym. Zeznania A. wskazują jednak na dużo bardziej prozaiczny powód. Jak wskazał oskarżony, skontaktowali się z nim ludzie, którzy zaproponowali mu, iż może sporo zarobić. Po wszystkim Holender, jak zeznał, nie otrzymał jednak ani centa za swoją pracę. Mężczyzna nie przyznaje się jednak do stworzenia bomb, a jedynie do fizycznego podłożenia ładunków, umieszczenia ich pod lokalami z polskimi produktami.
Przełom
Słowa 20-latka to ogromny przełom w śledztwie. Jest to bowiem pierwszy podejrzany w serii ataków na polskie supermarkety, który faktycznie przyznał się do udziału w tych zakrojonych na szeroką skalę akcjach. Jego zeznania mogą zaś doprowadzić do tego, iż pozostała trójka zatrzymanych, podejrzanych w sumie o atak na 5 polskich supermarketów, zacznie mówić. Na chwilę obecną oprócz A. znana jest rola tylko 26-letniego Antonio N. Mężczyzna ten miał być kierowcą podczas ataków w Beverwijk i Heeswijk-Dinther.
Pionki w grze
Nieoficjalnie mówi się jednak, iż cała ta grupa to tylko pionki w grze. Ludzie ci dostali ładunki, mieli je podłożyć i zdetonować. Za to miała ich czekać sowita nagroda. Kto jednak był zleceniodawcą. Kto chciał zyskać na polskiej paranoi, jaką spowodowała seria zamachów? Tego jeszcze nie wiadomo.