Historyczny dzień w Groningen
Piątek był bardzo ważnym, wręcz historycznym dniem dla mieszkańców Groningen. Po wielu latach próśb, apeli, protestów, pozwów sądowych i wywierania nacisków na władze wreszcie się udało i oficjalnie zamknięto tamtejsze pole gazowe. Skończyła się więc przyczyna problemów mieszkańców, ale skutki mogą z nimi pozostać jeszcze na lata.
Nowa nadzieja
Po ponad sześćdziesięciu latach pole gazowe w Groningen wreszcie zostało zamknięte. W piątek ustępujący sekretarz stanu, Hans Vijlbrief (górnictwo), w wiosce Kolham, na wschód od Groningen, rozpoczął nowy rozdział w życiu regionu, podpisując dokumenty, gwarantujące, że wydobycie gazu w tamtejszym regionie wreszcie dobiegło końca.
Remont i restauracja
„To najważniejszy początek wiosny w Groningen. Owszem jest wiele do naprawy. Domy, ale także społeczności. Wsie, ale także zaufanie. Teraz może to ruszyć z jeszcze większą siłą. Mieszkańcy Groningen zawsze mieli rację i mają rację również dzisiaj” – powiedział polityk nagrodzony gromkimi brawami. O jakich naprawach mówił polityk?
Zyski i koszty
Przez dziesięciolecia wydobycie gazu w Groningen było bowiem ważniejsze niż los mieszkańców. Dobro kraju postawiono nad dobrem obywateli tego region. „Domy, budynki, ale przede wszystkim ludzie ponieśli ogromne szkody” – powiedział decydent, dodając: „Trzęsienia ziemi zakłóciły życie wielu osób”.
Trzęsienia ziemi
Holandia bogaciła się bowiem na własnym gazie. Sposób jego wydobycia doprowadził do tego, iż na skutek ogromnych ciśnień została w rejonie zaburzona równowaga geologiczna. To zaś sprawiało, iż w trakcie roku dochodziło do co najmniej kilku większych i mniejszych trzęsień ziemi w rejonie Groningen. Te doprowadzały do tego, że budynki pękały i zapadały się domy. Fakt, mieszkańcom regionu państwo wypłacało odszkodowania. Ile jednak można mieszkać od trzęsienia do trzęsienia, od remontu do remontu, gdy dopiero co naprawiony dom znów zostaje uszkodzony. Wiele osób chciało więc wyjechać, przenieść się gdzie indziej. To było jednak praktycznie niemożliwe. Nikt bowiem nie chciał kupić od nich nieruchomości w takiej okolicy, wiedząc co się tam dzieje. Rząd starał się rekompensować i te koszty, związane z utratą wartości nieruchomości, ale to nie na wiele się zdało.
Pieniądze to nie wszystko
Jak wskazał bowiem polityk. Trzęsienia ziemi nie niszczyły tylko murów. Niszczyły też ludzi, ich psychikę, poczucie bezpieczeństwa. Wielu zaczęło nawet popadać w depresję z powodu poczucia bezsilności i beznadziei położenia, w jakim się znaleźli.
Skutki pozostaną
19 kwietnia to był wielki dzień dla regionu. Nie oznacza on jednak niestety, iż ziemia tam przestanie się trząść. Jak wskazują bowiem geolodzy, potrzeba jeszcze wielu lat, by tamtejszy region Groningen powrócił do normy, by napięcia powstałe podczas eksploatacji złóż wyzwoliły nagromadzoną energię i wszystko wróciło do stanu równowagi. Ważne jest jednak to, iż dzięki zakończeniu wydobycia wstrząsy te powinny być coraz słabsze i coraz rzadsze, by w końcu całkowicie ustać.
Źródło: Nu.nl