Grzyb na ścianach to nie problem

Pleśń na ścianach, grzyb na podłodze, smród, zapach stęchlizny. Warunki te nie tylko uwłaczają ludzkiej godności, ale są również szkodliwe dla człowieka. Lokatorzy w obawie o swoje zdrowie opuszczają mieszkanie, a właściciele… Właściciele nie widzą problemu.

Wszystko brzmi jak kolejny problem naszych rodaków pracujących w Holandii. Tym razem jednak nie chodzi tu o domki letniskowe, w których mieszkają robotnicy tymczasowi, a o zwykłą holenderską rodzinę, 45-letnią matkę i dwójkę jej dzieci.

Rodzina została zmuszona do opuszczenia wynajętego przez nich domu dziesięć miesięcy temu. Wszystko dlatego, że warunki w nim panujące ewidentnie zagrażały życiu i zdrowiu jego mieszkańców. Głowa rodziny nie może obecnie już nawet wchodzić do budynku przy Rozenlaan w Hoevelakense. Wystarczy bowiem parę minut przebywania w środku, a 45-latka zaczyna mieć poważne problemy zdrowotne. Trochę lepiej warunki w budynku znosiły jej dzieci, jednak również i one zaczęły dość mocno podupadać na zdrowiu. Czemu?

Grzybki

By dowiedzieć się, jaki był tego powód, wystarczyłoby wejść do mieszkania. W budynku, praktycznie od pierwszej chwili, widać pleśń rosnącą w rogach mieszkania. Gdzieniegdzie zaś z podłogi wychodzą małe grzybki z brązowymi kapeluszami. W powietrzu unosi się smród stęchlizny i tysiące zarodników pleśni i grzybów. Powietrze jest również przepełnione wilgocią. Każdy więc oddech w tym toksycznym budynku to przyjęcie do płuc tysięcy zarodników chorobotwórczych i możliwość pojawienia się wielu chorób takich jak astma, a nawet rak.

Problemy zdrowotne

Beving, wraz ze swoimi dziećmi, od ponad trzech lat borykali się z różnymi problemami zdrowotnymi. Skarżyli się na zmęczenie, bóle głowy, duszności czy suchość w ustach. Dzieci nie mogły uprawiać sportu, ponieważ nie były w stanie złapać oddechu. W pewnym momencie zaczęły pojawiać się krwotoki, czy choroby związane ze zmniejszoną odpornością. Sytuacja ze złej stawała się tragiczną zimą. Włączone ogrzewanie i brak wietrzenia tworzyły w domu swoisty mikroklimat, idealny dla drobnoustrojów.

Ewakuacja

W pewnym momencie, gdy oprócz walki z pleśnią w budynku doszło do wycieku gazu, rodzina powiedziała dość. Matka i dzieci wyprowadziły się z budynku w trybie natychmiastowym. Zabrali tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Od tego czasu problemy znikły, jak ręką odjął. Matka, jak i dzieci nie narzekają już na zmęczenie, zawroty głowy, skurcze mięśni i duszności. Zmiana otoczenia podziałała jak najlepsze lekarstwo, potwierdzając tym samym jak bardzo szkodliwe były warunki w zainfekowanym domu.

W takiej sytuacji kobieta postanowiła wynająć prawnika i walczyć o swoje prawa. Zgłosiła się do spółdzielni mieszkaniowej De Alliantie. Kobieta domaga się od niej, w postępowaniu uproszczonym, zakwaterowania zastępczego oraz zaliczki na poczet szkody.

By poprzeć swoje roszczenia, przedstawia szereg dokumentów związanych z problemami w mieszkaniu zbieranymi od 2013 roku. Oprócz walki z pleśnią i grzybem kobieta zgłaszała wycieki gazu, osiadanie budynku, czy pojawianie się czadu i soli na ścianach. Zarzuty te potwierdzają również sąsiedzi, także skarżący się na ciężkie warunki mieszkaniowe.

 

Nic złego się nie dzieje

Zupełnie innego zdanie jest rzecznik De Alliantie. Potwierdza on, iż w budynku prowadzone były różne dochodzenia i niezbędne remonty wynikające z pojawiających się niedogodności. Nierzadko pracownicy musieli zajmować się kilkukrotnie tymi samymi skargami klientów. We wszystkie działania była włączona również wspólnota mieszkańców oraz władze gminy.

Ostatnie dochodzenia wykazały zaś, iż w budynku nie dzieje się nic złego i wszystko jest w porządku.

Rzecznik dodaje jednak, że przykro mu, iż jeden z klientów spółdzielni doświadcza niedogodności, dlatego też De Alliantie nie chce wpływać na proces rozpatrywania skargi.

 

Kolejne badania

Eksperci zewnętrznej firmy dokonującej sprawdzenia budynku z polecenia klientki, są bardzo zdziwieni tym, że De Alliantie uważa, iż wszystko jest w porządku. Wyniki badań wykazały bowiem, że w sypialni kobiety występuje nie tylko pleśń, ale i wysoki poziom CO2. Jego stężenie jest na tyle duże, że może realnie wpływać na zdrowie. Eksperci mówią wprost, w budynku jest niedostateczna wentylacja.

Badania wykazały również bardzo słabą jakość powietrza. Znajdywały się w nim ogromne ilości zarodników grzybów. To także ma być przyczyną braku wentylacji i wilgoci panującej w budynku.

Brak podstawy

Gdyby tego było mało, w grudniu ubiegłego roku Beving otrzymała pismo, z którego można się dowiedzieć, iż kobiecie i jej dzieciom nie przysługuje mieszkanie zastępcze. Nie ma bowiem do tego podstawy prawnej. To zaś oznacza, iż 54-latka mogłaby zostać bez dachu nad głową, gdyby nie rodzina i przyjaciele. Wszystko to jednak tylko mobilizuje kobietę do walki o swoje. Niestety jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, walka ta będzie trudna i czasochłonna.