Grill mógł ich kosztować życie

Grill mógł ich kosztować życie

Jak grill mógł kogoś kosztować życie? Nie chodzi tu niestety o szaloną imprezę i możliwość „pęknięcia” z przejedzenia. Grill, w przypadku wydarzeń mających miejsce w Hoorn, nie oznaczał dobrej zabawy, a tragiczną sytuację mieszkańców jednego z domów. Ci bowiem nie mając pieniędzy na opłacenie rachunków, wpadli na pomysł rozpalenia grilla w domu, by się ogrzać.

W nocy z 28 na 29 listopada do pomysłodawców tego rozwiązania została wezwana straż pożarna. Po strażaków zadzwonili sami gospodarze. „Rozpalili grilla w domu, żeby ogrzać dom, ale coś nie poszło dobrze. Mieszkańcy mieli duszności i przeszkadzał im dym” – powiedział rzecznik North Holland North Safety Region dziennikarzom AD.

 

Gdy strażacy przybyli na miejsce, w mieszkaniu było siwo. Ogniomistrzowie natychmiast ewakuowali domowników, zgasili grilla i rozpoczęli wietrzenie pomieszczeń. „Uwędzeni” lokatorzy zostali oddani pod opiekę przybyłym na miejsce jednostkom pogotowia. Te przebadały ewakuowanych. Na szczęście okazało się, iż ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ludzie ci źle się czuli z racji dymu, ale po pobycie na świeżym powietrzu problemy te ustąpiły.
Po przewietrzeniu lokalu, strażacy przeprowadzili w całym domu pomiary stężenia dwutlenku i tlenku węgla (czadu), gdy okazało się, że są one w normie, pozwolono mieszkańcom wrócić do środka.

 

Nie tędy droga

Region Bezpieczeństwa rozumie pomysł lokatorów. Grill może wydawać się dobrym rozwiązaniem, ponieważ daje on dużo ciepła w relatywnie krótkim czasie, węgiel drzewny jest zaś nadal dość tani. Nie bez przyczyny jednak tego typu urządzeń można używać tylko na dworze. Powodem jest dym, który roznosi się po mieszkaniu. „Dym jest zawsze niebezpieczny. Dlatego zawsze radzimy ludziom, aby nie stali w dymie podczas pożaru. A jeśli rozpalasz coś w środku, dym nie może zniknąć. To zawsze jest szkodliwe i niebezpieczne. Na przykład tlenek węgla może również zostać uwolniony, a to jest bardzo toksyczne” – wskazuje rzecznik Regionu.

 

Problem społeczny

Cała sprawa zakończyła się więc bez tragicznych konsekwencji. Wydarzenia te jednak pokazują smutną prawdę o kondycji wielu rodzin w Niderlandach. Mimo rządowych dopłat do energii mieszkańcy płacą tak duże rachunki, iż nie stać ich na ogrzewanie. By więc nie zbankrutować, szukają alternatywnych metod ogrzania siebie i swoich najbliższych. To zaś oznacza, iż nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz tej zimy strażacy będą musieli pojechać do domów, gdzie będzie dochodzić do podobnych sytuacji. Można mieć tylko nadzieję, że skończą się tak samo dobrze, jak ta z Hoorn.

 

Źródło:  AD.nl