Granat na schodach ratusza w Haarlemie

Na schodach budynku ratusza w Haarlem o godzinie 15:30 w środę znaleziono granat ręczny. Niezbędne było zamknięcie i ewakuacja części Grote Markt.

Ładunek wybuchowy znaleziono wczoraj na schodach wiodących do pomieszczeń ratusza. Policja natychmiast po zgłoszeniu ogrodziła cały teren oraz ewakuowała najbardziej zagrożoną część Grote Markt. Później służby czekały na przyjazd jednostek patrolu saperskiego. Specjaliści od materiałów wybuchowych zabezpieczyli ładunek i wywieźli go w bezpieczne miejsce. Po dokonaniu niezbędnych oględzin i zebraniu z niego całego materiału dowodowego (np. odciski palców), granat zostanie zdetonowany na jednym z holenderskich poligonów.

 

Znalezisko, które niewątpliwie nie pojawiło się na schodach ratusza przypadkiem, wzbudziło gniew głowy miasta. Burmistrz Jos Wienen zareagował na ten incydent w ostrych słowach: „Podłożenie takiego środka przemocy (bomby), w dowolnym miejscu, a zwłaszcza przy w ratuszu, symbolu lokalnej demokracji i lokalnego rządu, jest wyjątkowo złe i niedopuszczalne”. Samorządowiec domaga się, by policja znalazła sprawcę tego czynu, tak by móc postawić go przed lokalnym wymiarem sprawiedliwości.

 

Dodatkowe środki ochrony

Sytuacja w Haarlemie może mieć jednak drugie dno, które świadczyłoby o tym, iż stary granat na schodach nie jest tylko i wyłącznie głupim żartem. Już we wrześniu ubiegłego roku, ze względu na groźby wobec burmistrza Jos’a Wienen’a, policja wprowadziła dodatkowe środki ostrożności, w tym zwiększyła ochronę budynku urzędu miasta, gdzie przebywa lokalny decydent. Zeszłoroczne groźby na szczęście nie zostały wprowadzone w czyn, dlatego też wraz z nastaniem 2019 roku policja zmniejszyła ochronę budynku. Do tej pory jednak sytuacji nie wyjaśniono i policja nadal utrzymuje tam ponadprzeciętne środki bezpieczeństwa.

 

Przypadek

Na chwilę obecną policja w Haarlem prowadzi dochodzenie w sprawie granatu. Śledczy sprawdzają monitoring z kamer ratusza, oraz urządzeń zamontowanych na pobliskich budynkach. Funkcjonariusze chcą bowiem ustalić, kto odpowiada za tą niebezpieczną zgubę. Wybuch granatu mógł bowiem kosztować zdrowie i życie ludzi znajdujących się w promieniu kilkunastu metrów od eksplozji.