Gdzie kryzys uderzył najmocniej, a które rejony uchroniły się przed zapaścią?

Gdzie kryzys uderzył najmocniej?

Holandia wyszła już praktycznie na prostą po kryzysie koronowym. Gospodarka znów prężnie się rozwija w Królestwie Niderlandów. Wiedząc więc, iż najgorsze mamy już za sobą warto przyjrzeć się, gdzie sytuacja była najgorsza, który region Holandii najbardziej ucierpiał na skutek COVID-19 i lockodwnu, a z którym los obszedł się łagodnie?

Jak wskazuje Izba Gospodarcza, najgorzej było na północy Randstad, a przede wszystkim, co może niektórych zaskoczyć, w Amsterdamie. Tam kryzys odbił się najmocniej na gospodarce. Najlepiej okres pandemii przeszła zaś Limburgia Południowa i Południowo-Zachodnia Fryzja.

 

Kwartały do kwartałów

Izba Gospodarcza analizując sytuację w poszczególnych regionach, posłużyła się bardzo prostą mechaniką. Analitycy porównali aktywność gospodarczą w pięciu kwartałach, w których trwał kryzys koronowy, czyli czas od marca 2020 do czerwca 2021 roku, do wcześniejszej piątki przed kryzysem. W efekcie doszło do komparatystyki dwóch okresów następujących zaraz po sobie, a zarazem na tyle długich, by uwzględnić roczne wahania koniunkturalne.

Minus 19 procent

W zestawieniu tym najgorzej wypadł rejon Amsterdamu. Tam kryzys uderzył z bardzo dużą siłą. Aktywność gospodarcza spadła prawie o 1/5, bo o 19%. Czemu straty były aż takie duże? Paradoksalnie za sytuację tę odpowiada wielkość i struktura samego miasta. W stolicy oprócz siedzib banków, czy wielkich międzynarodowych spółek i firm znajduje się też ogromne zaplecze turystyczne. Ono zaś zostało dosłownie zamknięte na długie miesiące.  Hotele, pensjonaty, restauracje, kawiarnie, puby, muzea wszystkie te punkty nie mogły generować zysków. Co w połączeniu z problemami miast na północy Randstad, takich jak Haarlem, Utrecht i region Zaan doprowadziły do aż tak mocnego skurczenia się gospodarki.

Druga strona medalu

Są w krainie tulipanów jednak obszary, gdzie kryzys nie odcisnął tak dużego piętna, by nie powiedzieć, że odpowiada on za ich rozwój. W niektórych częściach Fryzji i Limburgii aktywność gospodarcza wzrosła o 60%, ewenementem jest zaś Zeeuws-Vlaanderen, gdzie wskaźniki zatrzymały się na poziomie o 121% większym od wcześniejszego (ponad dwukrotny wzrost). Czym to było spowodowane? Dwoma czynnikami. Pierwszy to ten, iż regiony te były dość chętnie wybierane przez miliony holenderskich turystów, którzy nie mogli lub bali się udać na zagraniczne wczasy. W efekcie wiele mniejszych miejscowości przeżywała najazdy gości. Druga kwestia to zaś napomknięta już wielkość miasta. Im mniejszy budżet, im mniejsze obroty, tym łatwiej je procentowo zwiększyć. Nie bez znaczenia jest też sama struktura miejsca. W małych miejscowościach próżno szukać kin, teatrów, muzeów czy galerii sztuki. Gdy ich nie ma, nie ma czego zamknąć i nie generują one strat uwzględnianych w tym zestawieniu.