Fryzjer złapany na gorącym uczynku

Jak informowaliśmy wczoraj, już niedługo w Królestwie Niderlandów zacznie obowiązywać „nowa normalność”. Dzięki niej będziemy mogli bez obaw udać się do fryzjera czy na manikiur. Teraz, aby przystrzyc włosy czy zafarbować paznokcie, trzeba udać się do "podziemia". Tam można skorzystać z tych nielegalnych usług kosmetycznych. W przypadku jednak nalotu policji kary są bardzo wysokie. Przekonał się o tym pewien fryzjer z Deventer.

Czarny rynek usług fryzjerskich

Wielu ludzi, łącznie z autorem tego materiału, cierpi na brak fryzjera. Nożyczki i maszynka do golenia w niewłaściwych rękach mogą sprawić, iż domowa kwarantanna stanie się obowiązkowa. Nie spowoduje jej jednak koronawirus, a efekt naszych fryzjerskich poczynań. Wtedy to, w przypadku mężczyzny, są dwa wyjścia. Albo czapka na głowę, albo obcięcie na zero. W przypadku pań jest zaś często jeszcze gorzej, ponieważ wymagają one bardziej wyrafinowanych zabiegów kosmetycznych.

Popyt więc na usługi fryzjerskie nie zmalał. Krewny zaś sprawnie władający nożyczkami to skarb, o którym nagle przypomina sobie cała rodzina. Nie każdy jednak ogranicza się tylko do więzów krwi.

 

Nielegalny salon

Wczoraj funkcjonariusze policji w Rivierenwijk otrzymali zatrważającą wiadomość od mieszkańców dzielnicy domków jednorodzinnych. Według relacji przerażonych świadków, ich sąsiad rozpoczął nielegalną działalność na własnym podwórku. O różnych porach dnia i nocy przybywały bowiem do niego różni ludzie. Znikali na jakąś godzinę w domu, a potem rozglądając się na boki i upewniając się, iż nikt ich nie widzi, wsiadali do samochodów i odjeżdżali. Czujne oko sąsiadów skryte gdzieś za zasłoną nie dało się jednak wypatrzeć. Sytuacja trwała kilka dni, w końcu więc w obawie o swoje zdrowie i życie, solidarność sąsiedzka zeszła na drugi plan i zawiadomiono policję.

 

Nielegalna działalność

Z relacji sąsiadów wynikało, iż w domu naprzeciwko dzieje się coś niedobrego. Patrol przybyły na miejsce liczył się więc z plantacją marihuany, produkcją twardych narkotyków lub nawet nielegalnym domem publicznym. To, co jednak zobaczył na podwórku i w szopie mieszkańca Rivierenwijk przeszło ich oczekiwania.

 

Na gorącym uczynku

Gdy oficerowie weszli do szopy na podwórku, złapali domownika na gorącym uczynku. Mężczyzna nachylał się bowiem z nożyczkami nad swoim klientem. Okazało się, iż cała konspiracja, jaką widzieli sąsiedzi, dotyczyła nielegalnego zakładu fryzjerskiego. Gospodarz, profesjonalny fryzjer, który z racji na obostrzenia koronowe stracił możliwość legalnego zarobku, postanowił zejść na drogę przestępstwa. W efekcie obaj mężczyźni zarówno obcinający, jak i obcinany, zostali ukarani przez policję. Klient został potraktowany jako współsprawca złamania obostrzeń koronowych i do rachunku za fryzjera musiał doliczyć jeszcze 400 euro. Golibroda otrzymał zaś grzywnę o jedno zero większą. 4000 euro w sytuacji, w której fryzjer pozbawiony jest dochodów, może potężnie zaburzyć jego biznes i wpędzić go w długi. Ponadto nie wiadomo, czy sprawą nie zainteresuje się holenderska skarbówka. Nie wiadomo bowiem, czy fryzjer odprowadzał podatki za każdego strzyżonego na swoim podwórku klienta.