Fake casting- łowca talentów i dziecięca pornografia
Piłkarscy łowcy talentów przybywający na mecze szukają młodych gwiazd, by zaproponować im grę w topowych drużynach holenderskiej ligi. Młodzi, nastoletni zawodnicy zrobią więc wszystko, by się pokazać, przypodobać takiej osobie. Sęk w tym jednak, iż zaprezentowanie wszystkiego, co mieli łowcy z Eindhoven, skończyło się wizytą na sali sądowej.
Przed sądem w roli oskarżonych nie pojawili się jednak młodzi zawodnicy, którzy, np. chcieli wręczyć łapówkę łowcy talentów. Na tej ławie zasiadł 63-latek z Eindhoven, który to poprzez poszukiwania młodych zawodników chciał zaspokoić swoje chore żądze.
Fake casting
Sprawa wyszła na jaw dwa lata temu. Na początku 2019 roku działacze klubu, szkółki piłkarskiej PSV, poinformowali stróżów prawa, iż doszło do dość dziwnej sytuacji. Na szkoleniu miał znajdować się łowca talentów. Ten początkowo przyglądał się młodym zawodnikom podczas treningu. Nie było w tym nic niezwykłego. Problemy zaczęły się później. 63-latek miał wybrać sobie kilku najbardziej obiecujących nastolatków i iść z nimi do szatni. Tam zaś kazał się rozebrać kilkunastoletnim chłopcom do naga przed okiem kamery. Wszystko to miało posłużyć do oceny zawodnika i dogłębnej analizy materiału, czy rozwija się odpowiednio i czy nada się do drużyny. Jak można się domyśleć, dzieci, zwiedzione wizją gry w najlepszych klubach, posłusznie zrobiły wszystko, czego chciał od nich „łowca”.
Cześć jestem dziewczynką i też mam 12 lat
To jednak nie wszystko. W toku śledztwa stało się również jasne, iż podejrzany miał udawać również dziewczynkę, by uwodzić nastolatków i prowokować ich do czynności seksualnych przed kamerką internetową. Wszystko to wskazuje, iż starszemu mężczyźnie bardzo podobali się młodzi, zbyt młodzi chłopcy. Na szczęście nie ma dowodów, by żądze 63-latka wyszły poza nagrania. Prokuratura nie ma informacji, aby doszło do zabronionych kontaktów fizycznych z nieletnimi. Nie ma mowy o pedofilii.
Pornografia dziecięca
Wiadomość ta może uspokajać tylko w małym stopniu. Przeszukanie domu podejrzanego wykazało bowiem, że mężczyzna dysponuje ogromną kolekcją pornografii dziecięcej. Znaleziono dziesiątki nagrań młodych chłopców z kamer internetowych. Na nagraniach widać, iż mężczyzna nie ograniczał się tylko do Holendrów. Na filmach występują również przedstawicieli innych narodowości. Policja, wraz z zespołami psychologów, starała się dotrzeć do bohaterów nagrań. Wielu z nich, gdy dowiedziało się, że po drugiej stronie zamiast nastolatki był 60-latek, złożyło zawiadomienia na policję.
Na wolności
Holender usłyszał pierwsze zarzuty już w 2019 roku. Sędzia śledczy nie zdecydował się jednak na aresztowanie podejrzanego. Pozostawał więc na wolności. W tym tygodniu prokuratura oficjalnie zakończyła dochodzenie w jego sprawie. 63-latek usłyszał zarzuty dotyczące uwiedzenia siedmiu chłopców oraz za posiadanie, rozpowszechnianie i produkcję dziecięcej pornografii.