Eutanazja dla najmłodszych

Przeprowadzone ostatnio w Holandii badania odbiły się szerokim echem na całym świecie. Głos w sprawie zabrał nawet polski Rzecznik Praw Dziecka. Wszystko z powodu ogromnego przyzwolenia lekarzy na eutanazję wśród najmłodszych.

Jakiś czas temu w mediach ukazały się wyniki raportu, analizy przeprowadzonej na zlecenie trzech dużych holenderskich szpitali uniwersyteckich. W ankiecie tej pytano się lekarzy pediatrów o ciężkie i nieuleczalne choroby u małych pacjentów. Jedno z pytań dotyczyło również kwestii ostatecznych, związanych z ewentualną eutanazją nieuleczalnie chorych dzieci, w wieku od roku do dwunastu lat, przeprowadzaną za zgodą rodziców.

84%

Odpowiedź na to pytanie zszokowała chyba wszystkich, łącznie z częścią grona lekarskiego. Pediatrzy, których zadaniem jest opieka nad małym pacjentem, wypowiedzieli się prawie jednogłośnie, iż władza powinna umożliwić dokonywanie eutanazji u pacjentów w wieku od roku do dwunastu lat. Za taką decyzją opowiedziało się 84% ankietowanych lekarzy.

W zaistniałej sytuacji Stowarzyszenie Holenderskich Pediatrów zaapelowało do parlamentu Królestwa Niderlandów, by ten podjął działania ustawodawcze mające na celu nowelizację prawa w tym kraju, które umożliwi dokonywanie tego typu zabiegów.

Poruszenie

Sprawa ta budzi ogromne poruszenie nie tylko na świecie, ale nawet u samych liberalnych Holendrów. Eutanazja do tej pory praktycznie zawsze dotyczyła osoby dorosłej, która podejmując decyzję o tym ostatecznym kroku była świadoma konsekwencji. Najczęściej na tego typu zabieg decydowały się osoby w ostatnich fazach choroby nowotworowej, której postępy nie dawały szans na wyleczenie, a sprawiałyby tylko dodatkowy ból i cierpienie. Rzadziej na taki los decydowały się osoby sparaliżowane, na skutek wypadku, czy np. stwardnienia rozsianego. Przypadki osób z depresją, alkoholików czy zniedołężniałych staruszków można policzyć na palcach jednej ręki. Wszystko dlatego, że wbrew obiegowej opinii, w Holandii eutanazji nie załatwia się „ot tak” i zabieg ten poprzedzają liczne rozmowy z lekarzami i psychologami. To zaś w wielu przypadkach skutkuje tym, iż ludzie rezygnują, postanawiając nadal stawiać czoła życiu.

W przypadku dzieci sytuacja wygląda zaś o tyle odmiennie, iż decyzje o tym nie podejmuje malec, ale rodzic. Ten zaś może być sam przybity chorobą i decyduje się na to, by zakończyć swoje problemy. Dlatego też obecnie prawodawstwo dopuszcza eutanazję niemowląt poniżej 1 roku życia i młodzieży od 12 roku życia w szczególnych przypadkach. W pozostałych osoba musi być pełnoletnia.

Światowe normy

Polski Rzecznik Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak, nazywa ten pomysł wręcz „nieludzkim” i „nieprawdopodobnym”. Stwierdza również, że wejście w życie nowych przepisów byłoby sprzeczne z Konwencją Praw Dziecka, której sygnatariuszem jest również Królestwo Niderlandów. Rzecznik wskazuje, że nowe przepisy godziłyby wprost w zapisy o bezwzględnej ochronie życia dzieci i obowiązku zapewnienia im najlepszej możliwej opieki medycznej.

Holenderscy lekarze

Wielu holenderskich lekarzy jest również zdziwionych decyzją swoich kolegów. Portal medyczny BioEdge zajmujący się kwestiami bioetycznymi w Niderlandach wskazuje na to, że liczba ankietowanych była zbyt niska. Jak podają redaktorzy portalu, co roku ze śmiercią nieuleczalnie chorych, małych pacjentów w Holandii, spotyka się około 60 lekarzy, 38 z nich brało zaś udział w tym badaniu. Medycy ci zajmowali się 359 najcięższymi przypadkami. Po fakcie, w przypadku 46 dzieci stwierdzili, iż najlepszym wyjściem byłaby dla nich eutanazja. Grupa ta więc bardzo mocno wpłynęła na wyniki ankiety.

Nie każde dziecko

Zdaniem BioEdge nowe przepisy miałyby zastosowanie może do 5-10 przypadków rocznie. Chodzi tu o pacjentów, którzy są de facto skazani na śmierć. Ta zaś z powodu wszelkiej maści schorzeń lub problemów rozwojowych, wiąże się z niewyobrażalnym bólem i cierpieniem. Jest on tak silny i długotrwały, że nawet najmocniejsze leki przeciwbólowe i śpiączki farmakologiczne nie niosą ulgi dzieciom. W takiej sytuacji rodzice mieliby mieć możliwość skrócenia czasem nawet kilkotygodniowego cierpienia dziecku. To zaś doprecyzowanie budzi już znacznie mniejsze obiekcje.