Eksmisje z kempingu, czyli nowe porządki w Apeldoorn
Władze Apeldoorn rozpoczęły procedurę eksmisyjną ludzi mieszkających na kempingu De Marshoeve. Z terenu kompleksu mają być usunięte, może nawet siłą, osoby, które mieszkają tam na stałe. Władze gminy dały im miesiąc na spakowanie się i pokojowe opuszczenie tego miejsca. Jeśli nie wyjadą, komornik wyrzuci ich z pomocą policji, a do tego eksmitowani będą musieli ponieść koszty tej egzekucji.
Wśród zagrożonych bezdomnością są między innymi nasi rodacy.
Zmiana właściciela
Rok temu kompleks De Marshoeve kupiła od prywatnego właściciela gmina. Samorząd na swoim nowym terenie wprowadził między innymi zakazał stałego zakwaterowania. Przez rok były to jednak tylko puste słowa. Kilka dni temu władze wysłały jednak do mieszkańców kempingu listy z zawiadomieniem, iż mają się spakować i opuścić to miejsce. Jeśli nie zrobią tego dobrowolnie, gmina podejmie zdecydowane środki.
Kemping
W sezonie kemping w Loenen ma być pełen gości przybywających odpocząć. Pierwszego napływu wczasowiczów władze spodziewają się nawet już dziś na wielkanocny dłuższy weekend. Ludzie mogą przyjechać, wynająć domek i cieszyć się pięknem okolicy przez dwa, trzy dni, tydzień czy dłużej. Jest to jednak park wakacyjny, który nie służy do całorocznego zamieszkania. Wraz z końcem sezonu, 30 września, powinien on być pusty.
Rozbiórka
To częściowo udało się władzy zrobić. Niektórzy z ludzi mieszkających tam na stałe zostało już wysiedlonych, a ich domki zburzone. Pozostała część kempingu, w której nadal mieszkają stali lokatorzy i w której mają zamieszkać turyści, będzie dostępna do końca tego sezonu. Później również i ją z ziemią zrównają buldożery. Dlaczego? Gmina kupiła kemping za 5,9 miliona euro, aby postawić tam osiedle mieszkaniowe.
Polacy
O planach gminy świadczy między innymi baner przed głównym budynkiem kompleksu, na którym widnieje napis: „Kemping de Marshoeve zostanie zamknięty z dnia 31 grudnia 2024”. Co ciekawe jest on również w języku polskim, co wskazuje na to, iż mieszka tam na stałe spora grupa Polaków. Czy to prawda? Narodowość mieszkańców nie jest znana. Wiadomo jednak, iż w grudniu 2023 roku były tam zameldowane 94 osoby. Są to dane oficjalne, ile osób mieszka bez rejestracji w gminie? Tego nie wie nikt.
Kukułcze jajo
Kemping Marshoeve jest specyficznym miejscem. Gmina zabroniła tam w ubiegłym roku mieszkania na terenie rekreacyjnym. Sęk jednak w tym, iż niektóre bungalow to tak naprawdę klasyczne domy, w których ludzie mieszkali od dekad. Gmina, na której terenie znajdował się obiekt, doskonale o tym wiedziała, ale nie interweniowała. Gdy zaś go kupiła, nagle przestała to tolerować i grozi eksmisją mieszkańcom.
Sąd i komornik
Gmina straszy sądem i komornikiem, nakazując ludziom natychmiastowe opuszczenie budynków, których stała się właścicielem. Z drugiej jednak strony nie daje tym osobom żadnego schronienia i np. pierwszeństwa nabycia mieszkań socjalnych na swoim terenie. To zaś oznacza, iż decyzją gminy część mieszkańców może za miesiąc stać się bezdomna.
Pozew przeciw gminie
Sądem straszy jednak nie tylko gmina. Straszą nim też mieszkańcy, którzy szykują pozew zbiorowy przeciw samorządowcom. Ich zdaniem władze łamią przepisy, wyrzucając ludzi, którzy nie mają gdzie iść, a którzy często nawet sami remontowali domki na kempingu.
Tak jak w Polsce
Sprawa ta przypomina nieco sprawy znane w Polsce, gdy to inwestor kupował stare, podniszczone kamienice wraz z lokatorami, później robił wszystko, by ci się wynieśli. Gdy starych mieszkańców już nie było, przeprowadzał on remont i oferował nowe mieszkania w dużo wyższych cenach. Tu zamiast remontu jest zaś buldożer i budowa całkowicie nowych domów. Jak więc ta sprawa się skończy? Najpewniej procesem i to długim. Obie strony bowiem zapewniają, iż nie dadzą za wygraną.
Źródło: AD.nl