Dzwonili, prosili, ale pomoc nie przyjeżdżała

Kto zaczął zamieszki w Amsterdamie?

W środę, w placówce opiekuńczej na Morel, w Wageningen doszło do ataku nożownika. W efekcie śmierć w wyniku obrażeń poniosła jedna osoba. Dwie inne zostały ranne. Tym, co jednak najbardziej zaskakujące w tej sprawie są działania policji. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią, iż ludzie w stanie zagrożenia musieli dzwonić pod numer alarmowy aż trzy razy, by uzyskać pomoc.

Według najnowszych wiadomości z Holandii incydent z użyciem noża miał miejsce w Wageningen, w tamtejszym ośrodku opiekuńczym. Znajdująca się na Morel placówka to Regionalna Instytucję ds. Pomocy i Wspierania Życia dla osób z długotrwałymi problemami psychiatrycznymi (RIBW). Na chwilę obecną, pomimo już dwóch dni od tragedii, śledczy nie prezentują dokładnego opisy wydarzeń. Wiadomo jedynie, że policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Śledczy nie zdradzają tożsamości ofiary. Nie mówią również nic o stanie zdrowia rannych i ich personaliach. Wiadomo jedynie, że ich obrażenia zostały zakwalifikowane jako poważne. Na miejscu oprócz policji byli również pracownicy socjalni ośrodka.

 

Krzyki

Nieoficjalne relacje składane przez mieszkańców ośrodka prezentują jednak dość niepokojący przebieg całej sytuacji. Jak podają reporterzy Omroep Gelderland, mieszkańcy jednego z budynków kompleksu usłyszeli krzyki dobiegające z sąsiedniego domu. Wszystko brzmiało dość przerażająco, więc postanowili oni zadzwonić pod numer alarmowy 112. Mieszkańcy myśleli zapewne, że pomoc jest już w drodze. Niestety mijały długie minuty, a patrol funkcjonariuszy się nie zjawiał. Po dziesięciu minutach zaniepokojeni zadzwonili ponownie z informacją, iż u ich sąsiadów dzieje się coś złego. To jednak również nie zakończyło się przyjazdem radiowozu. W końcu lokatorzy zadzwonili trzeci raz o godzinie 20:40.

Najnowsze wiadomości z Holandii przekazane przez jednego z domowników mówiły o tym, że koordynator numeru alarmowego przekazał wiadomość do komendy w Wageningen. Później zaś dzwoniący otrzymał informacje, jakoby policja nie miała na chwilę obecną ludzi mogących zająć się tą sprawą.

 

Reakcja policji

Wczoraj policja w Wageningen nie była w stanie potwierdzić informacji przekazanych przez dzwoniących pod 112 mieszkańców ośrodka na Morel. Komenda nie przekazała żadnych wyjaśnień, czy faktycznie miały miejsce trzy połączenia oraz, czy w chwili, gdy miała miejsce tragedia, faktycznie lokalni stróże prawa nie dysponowali żadnymi patrolami mogącymi podjąć interwencje. Jeśli jednak przekazane przez mieszkańców RIBW wiadomości się potwierdzą, to pośrednio za śmierć i cierpienie ofiar odpowiadać będzie policja i służby ratunkowe, których procedury systemowe najzwyczajniej zawiodły.