Dwie królowe lub dwóch królów w Holandii

Czym różni się holenderska rodzina królewska od tej z Wielkiej Brytanii? Tym, iż na tronie w Królestwie Niderlandów może zasiąść dwóch Królów albo dwie Królowe. To nie żar.

O co tu chodzi? O niedawną wypowiedź premiera Marka Rutte. Powiedział on, iż „każda holenderska królowa i każdy holenderski król może poślubić partnera tej samej płci”. Wypowiedź tę podchwyciło BBC i się, mówią kolokwialnie, „zaczęło”.

 

20 lat równości

Przypomnijmy, Królestwo Niderlandów jako jedno z pierwszych państw na świecie zalegalizowało małżeństwa jednopłciowe, tym samym zrównując w świetle prawa klasyczne małżeństwa z tymi zawieranymi przez gejów i lesbijki. Związek taki daje równe prawa, przywileje i obowiązki. Ponadto przepis ten, z racji tego, iż Holandia jest państwem prawa, dotyczy wszystkich. Nie ma w nim sytuacji, w której przedstawiciele grupy X mogą zawierać taki związek, a Y nie. Prawo w Królestwie Niderlandów jest identyczne dla każdego, obojętnie, czy jest to bezdomny śpiący na ulicach Eindhoven, czy monarcha mieszkańcy w pałacu królewskim.

 

Wypowiedź

W takim to właśnie kontekście Mark Rutte, wskazując, iż mówi to czysto teoretycznie, odniósł się do sprawy małżeństw jednopłciowych w rodzinie królewskiej. Słowa te padły podczas odpowiedzi na pytania parlamentarzystów z VVD, czyli jego macierzystej formacji.

 

To skomplikowane

Wypowiedź ta natychmiast sprowokowała kolejne pytania, tym razem te dotyczące dziedziczenia w takiej rodzinie królewskiej. Czy dzieci adoptowane przez taką homoseksualną parę miałyby prawo do tronu, czy, np. gdyby do poczęcia dziecka potrzebny był ktoś trzeci (dawca nasienia, dawca komórki jajowej), to czy dziecko takie byłoby tym z „prawego łoża”? W konstytucji jasno bowiem stoi, iż prawo do tronu ma tylko „prawowity potomek”.

Parlamentarna zgoda

W tej sytuacji pewnym wentylem bezpieczeństwa jest Niderlandzka Izba Reprezentantów. Postępowość Holandii w zakresie homoseksualnej pary królewskiej może bowiem zablokować parlament. To on bowiem zgodnie z prawem i zwyczajem wyraża zgodę na królewskie zaślubiny. Wynika to z faktu, iż wieki temu władca, zawierając związek, nie dbał tylko o uczucia, ale też o politykę międzynarodową królestwa. Dlatego też premier wskazał, iż najpierw to właśnie posłowie musieliby podjąć decyzję, o ile kiedykolwiek do takiej sytuacji by doszło.

Miłość nie wybiera

Co najciekawsze coś, co w Anglii mogłoby wywołać skandal, tak w Królestwie Niderlandów przez społeczeństwo byłoby dobrze przyjęte. Holendrzy wskazują, iż owszem byłaby to dziwna i niecodzienna sytuacja, która zapewne odbiłaby się szerokim echem na świecie, ale faktycznie nie miałaby zbyt dużego znaczenia. Król, bądź też królowa nie pełnią już takiej roli jak kilkaset lat temu, a miłość przecież nie wybiera, dodają.