Dwa lata z COVID-19 w Holandii
Wczoraj 27 lutego minęły równo dwa lata od pierwszego, potwierdzonego przypadku zachorowania na COVID-19 w Holandii. Pierwszy pacjent trafił do szpitala Elizabeth-TweeSteden w Tilburgu. Był to początek blisko dwuletniej walki, która skończyła się 25 lutego tego roku wraz ze zniesieniem większości obostrzeń. Czy mieszkańcy Niderlandów pokonali koronawirusa? Jaką cenę przyszło im za to zapłacić.
Od zapału do zniechęcenia
Na początku był strach i niezrozumienie. Ludzie bali się nieznanego wirusa z Chin. Takim obrazem z początku epidemii, który najbardziej utkwił w mediach była walka o papier toaletowy. Wielu mieszkańców Niderlandów znając plagi i epidemie tylko z filmów katastroficznych, wykupywali ze sklepów produkty pierwszej potrzeby i te które miały długą datę przydatności do spożycia. Z półek znikał ryż, kasze i makarony. Miejsca z konserwami świeciły pustkami. Wspomniany papier toaletowy stał się zaś dobrem luksusowym, o który niemal toczyły się sklepowe walki.
6 marca pojawiła się pierwsza ofiara śmiertelna. 10 marca zaś weszły w życie pierwsze obostrzenia, te początkowo dotyczyły tylko Brabancji Północnej, później zaś rozprzestrzeniły się na cały kraj i zostały z nami praktycznie do dziś.
Fale epidemii i zmęczenia
Początkowo strach mieszkańców przeradzał się w zapał. Ludzie przestrzegali obostrzeń, wypełniali przepisy. Z czasem jednak wirus powszedniał. W czerwcu 2020 roku odnotowano zaś spadek zakażeń. Wielu myślało, iż jest to koniec epidemii. Ponownie pozwolono działać barom, restauracjom życie publiczne wróciło do względnej normy. Niestety była to tylko chwila oddechu pomiędzy pierwszą a drugą falą. Ta pojawiła się już w lipcu i zaatakowała ze wzmożoną mocą.
Zamieszki
Punktem kulminacyjnym był początek 2021 roku, wtedy to z dniem 23 stycznia rząd wprowadził godzinę policyjną, od godziny 21 do 4:30. Wykorzystanie tego środka prewencji nieużywanego w Holandii od II Wojny Światowej doprowadziło do licznych protestów i demonstracji. W wielu przypadkach protestujący wykorzystywali okazję, by okradać i demolować sklepy. Policja sięgnęła po przemoc. Aresztowano setki ludzi, wystawiono tysiące mandatów.
Falstart
5 czerwca rząd znów zliberalizował przepisy. Był to kolejny falstart. Trzy tygodnie później liczba infekcji kolejny raz gwałtownie wzrosła. W efekcie 10 lipca 2021 roku rząd znów wprowadził szereg ograniczeń i te trwały w większej lub mniejszej ilości praktycznie do końca.
Świąteczna blokada
19 grudnia władze znów sięgnęły po „ciężką artylerię”, wprowadzając w Holandii lockdown. Zamknięto sklepy i restauracje. Mogły działać tylko punkty świadczące podstawowe usługi. Uczniowie przeszli na zdalne nauczanie.
Nowy rok, nowe otwarcie
Liberalizacja nastąpiła dopiero z nowym rokiem. Od połowy stycznia rząd liberalizuje obostrzenia. Ostatnim z ważnych etapów było zniesienie 25 lutego reguły 1,5 metra. Miejmy nadzieję, że już na stałe.
Koszty
Dwa lata epidemii w Holandii kosztowały życie ponad 21 i pół tysiąca osób. W Kraju odnotowano ponad 6,15 miliona zachorowań. Niektórzy Holendrzy zakażali się kilkukrotnie różnymi wariatami wirusa. Strat związanych z gospodarką jeszcze nie sposób oszacować. Na szczęście jednak w tej kwestii, po okresie stagnacji i spadków, niderlandzki rynek bardzo szybko odrobił straty, dochodzą obecnie do poziomu wyższego niż przed pandemią.
źródło: news.google.com