Dwa kilo amfetaminy w polskim domku?
W Tilburgu, w domu przy Bloemfonteinstraat podczas przeszukania policjanci odnaleźli 500 kilogramów odpadów po produkcji narkotyków syntetycznych oraz dwa kilogramy czystej amfetaminy. Zatrzymano dwie osoby. Nieoficjalnie mówi się, iż budynek ten był wynajmowany polskiej agencji pracy.
Nalot
Policja dokonała nalotu na wspomnianą lokację w piątek rano. Działania te nie były pokłosiem akcji prowadzonej przeciw handlarzom czy producentom narkotyków. Z prośbą o wejście do budynku wyszły władze gminy. To bowiem samorządowcy zlecili przeszukanie, powołując się na informacje od mieszkańców. Lokalna społeczność wskazywała, iż pod podanym adresem bardzo często dochodzi od krzyków, czy bójek między mieszkańcami. Niedawno świadkowie widzieli, jak domownicy mieli walczyć przy użyciu stalowych rurek. Oprócz tego alkohol i głośne imprezy to standard, do którego nie można przywyknąć. Wszystko to prowadzi zaś do szeregu uciążliwości, których sąsiedzi mieli dość i powiadomili gminę. To również oni uważają, iż w budynku mieszkają Polacy, pracownicy jednej z naszych rodzimych agencji pracy, która rzekomo wynajmuje nieruchomość. Policja jednak oficjalnie nie potwierdza tych rewelacji.
Zdziwienie
Policjanci, wchodząc więc do budynku, liczyli, iż spotkają ewentualnie kilku pijanych mieszkańców, których wylegitymują, zabiorą możliwe małe ilości narkotyków, a następnie spiszą i pogrożą palcem. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Funkcjonariusze znaleźli przy Bloemfonteinstraat kilka kanistrów z niezidentyfikowaną substancją oraz worki i pudełka z białym proszkiem. Na miejsce natychmiast ściągnięto funkcjonariuszy z wydziału narkotykowego i przystąpiono do szczegółowego przeszukania domostwa. W efekcie śledczy zabezpieczyli ponad 500 kilogramów odpadów po produkcji narkotyków syntetycznych oraz dwa kilogramy amfetaminy. Na miejscu aresztowano dwóch mieszkańców. Funkcjonariusze nie zdradzają ich narodowości.
Dochodzenie
Obecnie policja w Tilburgu prowadzi dochodzenie, mające na celu ustalić skąd w budynku wzięły się te poprodukcyjne odpady. Czy w sprawę zamieszani są mieszkańcy nieruchomości, czy też właściciel lub najemca budynku? Niewykluczone są kolejne aresztowania.
Sąsiedzi są zaś wstrząśnięci całą sprawą. Nikt z nich nie zauważył bowiem żadnej, możliwej obecności laboratorium narkotykowego w domu. Nie było podejrzanych samochodów podjeżdżających pod budynek czy ludzi, którzy różniliby się znacząco wyglądem od tamtejszych mieszkańców. Okoliczni sąsiedzi zaznaczają jednak, iż na skutek dużej rotacji lokatorów na Bloemfonteinstraat trudno było jednoznacznie powiedzieć, kto tam mieszkań na stałe a kto przyjeżdżał tylko, by coś np. zabrać. Wszyscy wyglądali bowiem dość podobnie.
Lokatorzy byli też poddenerwowali z racji na samo znalezisko. Policja potwierdziła, iż były to substancje niebezpieczne dla zdrowia, niemniej jednak były one zabezpieczone przez przestępców w taki sposób, iż nie stwarzały ryzyka rozszczelnienia i wydostania się