Duchy zamiast lekarza i więzienie dla tatusia
Znów wychodzimy poza terytorium Holandii. Sprawa dotyczy Belgii. Pozwoliliśmy sobie jednak na taką małą „wycieczkę” ponieważ, po pierwsze jest to kraj bardzo bliski Holandii, a po drugie, to co tam zaszło, wprawia w takie osłupienie i każe się zastanowić, czy Belgia faktycznie leży w sercu XXI wiecznej Europy.
Proces
1 marca przed Belgijskim sądem musiało stawić się sześć osób. Trzy pary, w wieku od 31 do 43 lat. W grupie tej był ojciec 14-letniego chłopca. Wszyscy oni przebywają w wiezieniu od zeszłego piątku. Czemu? Spoczywa na nich zarzut celowego odmówienia opieki nad 14-latkiem, dziwny zarzut? Jeszcze dziwniejsze było to, co stało się w domu.
Telefon matki
Cała sprawa wyszła na jaw w momencie, gdy na policję zadzwoniła biologiczna matka 14-letniego chłopca. Przekazała ona funkcjonariuszom, iż jest bardzo zaniepokojona, ponieważ od kilku tygodni nie miała żadnych wiadomości od trójki swoich dzieci. Te miały być bowiem w tym czasie z ojcem. Policja wysłała patrol do jej byłego partnera. Początkowo funkcjonariusze nie widzieli w tym nic podejrzanego. Zwaśnieni rodzice często bowiem wykorzystują dzieci do swoich gierek. W tym przypadku było jednak inaczej.
Trup
Podczas sprawdzenia domu policjanci odnaleźli 14-latka. Jairon leżał martwy na łóżku. Jego dwaj bracia byli w bardzo dobrym stanie, nic im nie dolegało. Dlaczego jednak nastolatek był martwy i dlaczego nikt nie powiadomił o tym służb medycznych?
Już pierwsze wstępne przesłuchania wykazały, iż jest to bardzo dziwna sprawa. Okazało się, iż dla żadnego z sześciu dorosłych domowników śmierć 14-latka nie jest sekretem. Wszyscy o tym doskonale wiedzą. Dlaczego zmarł? Tego nie wiadomo. Odpowiedź ma dać sekcja zwłok, która ma się niedługo odbyć. Ważniejszym pytaniem jest, dlaczego dorośli nie reagowali i dlaczego ciało leżało tam tak długo. Nieoficjalnie mówi się, że chłopiec mógł umrzeć na początku roku, prawie dwa miesiące temu.
Przesłuchania
Policja chciała przesłuchać zatrzymanych. Ludzie ci nie chcą jednak zbyt dużo mówić. Wiadomo jednak, iż są bardzo religijni. Zdaniem prokuratora sytuacja wyglądała więc następująco. Chłopiec zachorował na początku stycznia. Dorośli, zamiast jednak wezwać do niego lekarza lub pogotowie, postanowili zwrócić się ku swoim bóstwom i mocy natury. Strzępki wypowiedzi zatrzymanych wskazują, iż przywoływali moce duchów i bogów, aby uzdrowić chłopca. Okazało się jednak, iż bogowie nie odpowiedzieli na ich prośby i wezwania. Nastolatek zmarł. Czemu, nawet po śmierci dziecka, ojciec nie wyprawił mu pogrzebu, nie wiadomo.
Zarzuty
Prokurator mówi więc o zaniechaniu i odmówieniu opieki lekarskiej. Obrończyni jednej z aresztowanych kobiet w rozmowie z AD wskazuje zaś na to, iż winni temu co się stało, nie są sami zatrzymani, a cały system. „Wiele przeszłam w swojej 25-letniej karierze. Ale to, że śmierć 14-letniego chłopca może tak długo pozostać poza zasięgiem wzroku, ogromnie mnie porusza. Uważam to za naprawdę tragiczne i całkowicie niezrozumiałe” - mówi. Obrona będzie najprawdopodobniej opierać się o kwestie wiary, religii i niezrozumienia zasad holenderskiego społeczeństwa.
Źródło: Ad.nl