Druzgocący raport dotyczący wody pitnej w Holandii

Druzgocący raport dotyczący wody pitnej w Holandii

Zdatna do picia woda w holenderskim kranie. To przestaje być takie oczywiste. W nowym raporcie ILT naukowcy wskazują, że prowincje muszą poczynić staranie, aby zaradzić nieuniknionemu, zbliżającemu się niedoborowi słodkiej wody w kraju. Jak rozumieć ten czarny scenariusz.

Inspektorat Środowiska Człowieka i Transportu (ILT), wskazuje, iż jeśli w najbliższych latach prowincje pozostaną bierne, od 2030 roku możemy w Królestwie Niderlandów spodziewać się początku strukturalnych niedoborów wody pitnej. Skąd takie przypuszczenia? Już teraz w Holandii połowa firm dostarczających wodę zdatną do spożycia do naszych kranów  zaczyna mieć problemy z utrzymaniem jej rezerwy na stałym poziomie. Wszystko przez zmiany klimatyczne.

 

Problemy

O co chodzi? Wystarczy spojrzeć na sytuację, jaka miała miejsce w ostatnich latach. Długie okresy susz były przerywane nagłymi silnymi opadami. To zaś sprawiało, iż poziom wód gruntowych powoli, ale systematycznie spadał. W przypadku bowiem silnych burz, czy oberwań chmury woda po prostu, zamiast wsiąkać, ściekała po wyschniętej ziemi do rzek i wpadała do morza, przechodząc przez rzeki falą powodziową. W efekcie po kilku dniach znów dawała znać o sobie susza i niski poziom wód nie tylko tych gruntowych, ale i tych płynących rzekami i kanałami.

 

Retencja

Co więc trzeba zrobić? Firmy dostarczające wodę muszą podjąć takie działania, aby ją magazynować i zabezpieczać przed ewentualnym skażeniem, tak by mieć nadwyżki na czas niedoboru. W efekcie chodzi tu o jak najlepszą retencję, pozostawianie wody słodkiej w kraju. Jak jednak zauważa ILT, przedsiębiorstwa prywatne nie poradzą sobie z tym same. Działanie to wymaga bowiem nie tylko ogromnych nakładów finansowych, ale i współpracy gmin i całych regionów. Mowa tu bowiem np. o budowaniu zbiorników retencyjnych, czy stopni wodnych. Obecnie zaś w wielu miejscach Holandii sprawy te traktowane są po macoszemu. Pozwolenia na budowę są wydawane z opóźnieniem lub nie są wydawane wcale. Samorządowcy nie widzą bowiem swojej roli w tym procesie i to musi się zmienić.

 

Brak prac

W ubiegłym roku w wielu rejonach nie poczyniono bowiem nic, aby stworzyć większe rezerwy lub lepiej zabezpieczyć przed skażeniem już te istniejące. To zaś, zdaniem ILT, jest działaniem wręcz niedopuszczalnym. Tego typu projekty to bowiem prace na lata. Jeśli więc władze nie chcą, by ich mieszkańcy po 2030 zaczęli borykać się z brakami wody, powinni już teraz wyciągnąć rękę do firm zajmujących się dystrybucją wody i wspólnie zacząć myśleć o przyszłości. Inaczej może być po prostu za późno.

 

 

Źródło:  Nu.nl