Drogowy szeryf w holenderskim Voorschoten

Istnieją różne rodzaje wykroczeń. W przypadku tego, co stało się w czwartek lekarze i policjanci są zgodni. Dla takich ludzi powinno istnieć „specjalne miejsce w piekle".

Co wzbudziło takie wzburzenie służb medycznych i policji? Nowe wiadomości z Holandii mówią o 34-letnim mężczyźnie z Voorschoten, który w czwartek dał się we znaki policji i pogotowiu. Całe zdarzenie miało miejsce w drodze do Buizerderf, w Voorschoten. 34-latek prowadził swój samochód osobowy i bardzo nie spodobało mi się to, co zrobiła przejeżdżająca obok niego karetka pogotowia śpiesząca się do pacjenta. Człowiek ten, rozgoryczony całą sytuacją, zdecydował się śledzić pojazd medyków. Po paru chwilach odnalazł on erkę stojącą przy jednym z domów. Medycy wyprowadzali z niego akurat pacjenta.

 

Słodka zemsta

W tym momencie, nie zważając na zdrowie i życie chorego, 34-latek postanowił, że się zemści. Zaparkował on swój samochód w taki sposób, by karetka nie mogła łatwo odjechać do szpitala spod domu chorego. Po paru minutach wyjeżdżania na raty medykom w końcu udało się wyswobodzić swój pojazd. Kierowca ambulansu włączył więc „koguta”, syrenę, by ruszyć i… po kilku metrach znów praktycznie stanął. Wszystko dlatego, że gdy „drogowy szeryf” zorientował się, że karetce uda się wyjechać, sam wyjechał tak, by znaleźć się przed nią. Wszystko skończyło się tym, że erka na sygnale musiała poruszać się wręcz ślimaczym tempem za osobówką 34-latka, który specjalnie jechał najwolniej, jak się da. Dopiero po pewnej chwili kierowcy karetki udało znaleźć się trochę miejsca, by wyprzedzić zawalidrogę.

 

3 miesiące więzienia

Po tych perypetiach załoga ambulansu wraz z pacjentem w końcu dotarła do szpitala. Na szczęście stan chorego był na tyle stabilny, iż pomimo wydłużonego czasu przejazdu nie doszło do żadnych komplikacji. Gdy chorego przejęli lekarze, zespół pogotowia postanowił rozprawić się z kierowcą osobówki. Dzięki spisaniu numerów rejestracyjnych pojazdu, 34-latek jeszcze tego samego dnia trafił na komendę, gdzie złożył zeznania. Kierowca na chwilę obecną przebywa na wolności. Za to co zrobił, czeka go jednak proces. Wszystko dlatego, że działanie, jakiego się dopuścił, podlega pod utrudniane pracy pracownikom służb ratunkowych i traktowane jest podobnie jak np. atak na policjanta. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią, iż mieszkańcowi Voorschoten grożą nawet trzy miesiące bezwzględnego pozbawienia wolności. Tak wysoki wyrok jest o tyle prawdopodobny, że człowiek też wiedział, iż karetka przewozi chorego i swoim zachowaniem utrudniał nie tylko pracę medykom, ale narażał całkowicie niewinną, postronną osobę na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.