Droga procesja weselna w Rotterdamie

Ślub i wesele od zawsze wiązały się z ogromnymi kosztami. Ten najpiękniejszy w życiu dzień, zwykle jest również najdroższym dniem. Para z Rotterdamu oprócz dziesiątek rachunków za salę czy jedzenie musi doliczyć jeszcze 30 mandatów wystawionych przez tamtejszą drogówkę.

Procesja ślubna

W Niderlandach bardzo popularnym elementem obrzędów ślubnych jest procesja weselna. Zwyczaj ten znamy również w Polsce. Bardzo często w naszym kraju para młoda z kościoła do domu weselnego jedzie w konwoju kilkudziesięciu samochodów weselników. Auta gości podążają za limuzyną państwa młodych, przystrojone w baloniki i inne ozdoby ślubne. Podczas drogi kawalkadę słychać i widać zaś z daleka, wszystko dzięki radosnemu trąbieniu i mruganiu światłami.

 

30 mandatów o łącznej kwocie 3000 euro rozdali policjanci z Rotterdamu podczas procesji ślubnej.

 

Drogówka nie odpuszcza

Podobnie sytuacja wygląda również często w Królestwie Niderlandów. Tam, wprawdzie z racji na większą laicyzację, przejazd ten częściej odbywa się od ratusza do restauracji, ale przebieg jazdy jest praktycznie identyczny. Nie można też zapominać, iż korowód taki bardzo często pojawia się u wyznawców Islamu i to oni stanową duży procent tego typu przejazdów.

Taka właśnie, mająca miejsce w południowej części Rotterdamu, procesja ślubna nie spodobała się lokalnej policji. Konwój 30 samochodów jadący z dzielnicy Walraven nad Strevelsweg w kierunku Bloemhof został zatrzymany przez patrol. Funkcjonariusze stwierdzili bowiem, że działania kierowców wprowadzają chaos na drodze, a niektóre zachowania wręcz zagrażają zdrowi i życiu. Mundurowi mieli za złe weselnikom między innymi trąbienie, czy mruganie światłami. Były to jednak najlżejsze przewinienia, na które z racji wyjątkowości „tego dnia” policjanci może przymknęliby oko. Niestety wystawanie do połowy z okien samochodów i trzymanie w rękach pochodni było już ewidentnie przesadą. Oprócz tego kawalkada nie robiła sobie nic z czerwonych świateł znajdujących się na trasie przejazdu.

 

W Polsce zwykły kierowca, widząc weselników, sam bardzo często naciśnie na klakson, pozdrawiając młodą parę. W Holandii jednak kierowcy, widząc rozwrzeszczany, wystający z okien samochodów tłum, który zapewne już nadużył alkoholu, postanowili wezwać policję. Dlatego też patrol „siadł na ogon” bawiącemu się korowodowi. Gdy weselnicy dotarli do Lavendelweg, policjanci postanowili dokonać kontroli i wręczenia bilecików. Nie były to jednak karty z życzeniami. Oficerowie rozdali 30 mandatów, po jednym na pojazd. Każdy taki blankiecik opiewał na kwotę 100 euro.

 

Zgoda na przejazd

Korowody weselne, zwłaszcza w wykonaniu Turków i Marokańczyków w Holandii są bardzo widowiskowe, ale i niezwykle irytujące. Często bowiem konwój potrafi zablokować wszystkie pasy drogi, zatrzymać się tak, by goście mogli wyjść z samochodów, by np. podrzucać pana młodego, ponieważ ktoś wpadł na tak genialny pomysł. Uciążliwości te są na tyle duże, że władze w Rotterdamie postanowili licencjonować procesje ślubne. Chodzi o to, że para młoda musi udać się do ratusza i zgłosić takie wydarzenie wcześniej, tak by miasto mogło stosownie zareagować na ewentualne utrudnienia w ruchu.