Dobre wieści z holenderskich supermarketów

Dobre wieści z holenderskich supermarketów

Bardzo pozytywne informacje płyną do nas z supermarketów w Królestwie Niderlandów. Wszystko wskazuje na to, iż średnie ceny wreszcie się stabilizują. Oznacza to, iż w najbliższej przyszłości nie powinniśmy obawiać się podwyżek. To jednak nie wszystko. Ceny w długiej perspektywie mają się bowiem nie tylko ustabilizować, ale nawet zacząć spadać. Czy jest w tym jakiś haczyk? Nie, problem jednak w tym, iż jesteśmy dopiero na początku tej drogi i na spadki cen przyjdzie nam jeszcze sporo poczekać.

Znaczne różnice

„Musieliśmy sobie poradzić z wyższymi cenami energii i surowców w Europie w związku z wojną na Ukrainie. Doprowadziło to do wzrostu wszelkiego rodzaju kosztów. Ale widzimy, że inflacja obecnie się stabilizuje” – przekazał w czwartek dyrektor generalny Albert Heijn - Frans Muller, cytowany przez Nu.nl. Dodał jednak, iż rynek nadal jest bardzo nierówny jeśli chodzi o ceny surowców. Przykładowo cena kakao jest bardzo wysoka, przez co produkty z czekolady są drogie. Z drugiej strony jednak od dłuższego czasu cena cukru spada.  Produkty z jego udziałem powinny więc być nieco tańsze.

 

Ludzie

Wojna nie była jednak jedynym powodem wzrostu cen. Koszty personelu nie tylko w samej Holandii, ale w praktycznie całej Europie wzrosły o 10%. To też odbija się na cenie towaru. Nie można bowiem stale zmniejszać marży.  Sieci też muszą bowiem zarabiać.

 

Negocjacje

Wreszcie problemem są też negocjacje. Jak mówią eksperci, sieci starają się negocjować maksymalnie długie kontrakty z relatywnie niskimi cenami towarów, które trafią na sklepowe regały. Problem jednak w tym, iż przy tak dynamicznej sytuacji gospodarczej, jaka jest obecnie, nie jest to często możliwe. Ceny więc też rosły. Teraz jednak sytuacja znów zaczęła się normować.

 

Marki własne

By więc utrzymać średnie ceny na stałym poziomie i sprawić by klienci w dłuższej perspektywie czasu płacili mniej, coraz więcej supermarketów skupia się na własnych markach produktów. Dzieje się tak nie bez przyczyny. Coraz więcej klientów przekonało się do nich, zaufało im i polubiło. Stało się bowiem jasne, iż oferują one często praktycznie taką samą jakość jak markowe produkty, tyle że po niższych cenach. W efekcie sieci Albert Heijn, Gall&Gall i Etos chcą skupić się na tego typu asortymencie. Ahold Delhaize wskazuje zaś, że do 2028 roku połowa sprzedawanych przez nich produktów będzie stanowić właśnie marki własne.

Cyfryzacja

Sieci, by utrzymać ceny na stałym poziomie, a nawet je z czasem obniżyć planują też skupić się na cyfryzacji. Gdy pracowników brak, a tym którzy są, trzeba płacić coraz więcej, supermarkety chcą automatyzować sprzedaż. W sklepach ma pojawić się jeszcze więcej kas samoobsługowych. Supermakety chcą też wejść do internetu, sprzedając produkty spożywcze on-line, co również ma pomóc obniżyć koszty.

 

Czy to się uda?

Plany te z punktu widzenia konsumenta wyglądają dobrze. Wszystko bowiem, co powoduje niższą sumę na paragonie po zakupach, powinno sprawiać radość. Problem jednak w tym, iż wystarczy, by np. sytuacja na Bliskim Wschodzie nagle jeszcze bardziej się zaogniła, doszło do kryzysu paliwowego i znów będziemy musieli płacić więcej. Biznes bowiem nie działa w próżni. Jest to wielki system naczyń połączonych i na cenę batonika w lokalnym supermarkecie może wpływać sytuacja na drugiej półkuli.

 

 

Źródło: Nu.nl